Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Nielegalny handel bronią

Sąd Rejonowy w Gdańsku, ze względu na publikację "Rzeczpospolitej", odroczył dzisiaj drugą rozprawę w ponownie rozpoczętym procesie w sprawie nielegalnego handlu bronią wartości ok. 4,5 mln dolarów do krajów objętych embargiem ONZ.

Proces rozpoczął się na nowo we wrześniu tego roku z powodu śmierci ławnika. Toczy się przy drzwiach zamkniętych.

- Po dwudziestu minutach sprawa została odroczona z uwagi na publikację prasową 'Rzeczpospolitej', z którą prokurator nie zapoznał się, a chce się zapoznać i przedstawić w tej sprawie swoje stanowisko - powiedział przewodniczący składu sędziowskiego Stanisław Lewandowicz.

Sędzia poinformował, że następny termin procesu przewidziany jest na 19 listopada.

Na ławie oskarżonych zasiada sześciu mężczyzn: Jerzy D. i Marek C. - byli szefowie PHU Cenrex, Janusz G. - b. zastępca dyrektora Cenreksu, Zbigniew L. - pracownik Cenreksu, oraz Edmund O. - jedyny wspólnik PHZ Steo, a także major Wojska Polskiego Krzysztof D. zatrudniony w przeszłości w firmie Cenrex i świadczący jednocześnie usługi na rzecz Steo.

Mężczyźni oskarżeni są m.in o fałszowanie dokumentów, nielegalne dostawy broni, branie łapówek w wysokości 30 tys. dolarów od estońskich kontrahentów. Grozi im za to od trzech do 12 lat więzienia. Najwięcej zarzutów prokuratura postawiła uważanemu za mózg kontrabandy, b. dyrektorowi Cenrexksu i jednocześnie konsultantowi spółki Steo - Jerzemu D.

W sądzie prokurator Mariusz Marciniak powiedział dziennikarzom, że "informacje prasowe nie są dowodem w sprawie i nie można do nich podchodzić bezkrytycznie, bez uprzedniego ich sprawdzenia".

- Decyzja w tej sprawie będzie należała do sądu, ponieważ do sądu skierowaliśmy akt oskarżenia - zaznaczył Marciniak.

Prokurator pytany, czy sam wniesie o uzupełnienie aktu oskarżenia, powiedział, że nie może o tym mówić ze względu na tajność procesu sądowego.

- Prokurator zawsze ma możliwość złożyć wniosek o zwrot sprawy do prokuratury celem uzupełnienia postępowania przygotowawczego o ewentualnie inne nazwiska. (...) Sami państwo pytając mnie, kto powinien siedzieć na ławie oskarżonych, mają świadomość, że najważniejszych aktorów nie mamy, nawet nie są świadkami - powiedział dziennikarzom obrońca jednego z oskarżonych Włodzimierz Wolański.

Międzynarodową aferę wykryli estońscy celnicy w 1996 roku przechwytując na przejściu granicznym z Łotwą 1600 pistoletów TT. Śledztwo prowadziła Policja Bezpieczeństwa Republiki Estonii przy współudziale polskiego UOP.

Rewelacje "Rzeczpospolitej"

Jak donosi dzisiejsza "Rzeczpospolita" broń z magazynów polskiej armii trafiała całe lata, za pośrednictwem międzynarodowego terrorysty al-Kassara, do objętych embargiem ONZ Chorwacji i Somalii oraz do mafii rosyjskiej . Według gazety w nielegalny handel bronią zamieszane są Wojskowe Służby Informacyjne. Oficerowie i współpracownicy WSI dostarczali broń do krajów objętych embargiem ONZ oraz rosyjskiej mafii. Polscy wojskowi dostarczali broń al-Kassarowi już w latach 80. Posłużyła ona wtedy do uprowadzenia statku "Achille Lauro" - podkreśla gazeta.

Gazeta twierdzi, że WSI pomogły należącej do ich współpracownika prywatnej spółce "Steo" dostać koncesję na handel bronią i kupić broń oraz amunicję z magazynów polskiej armii. Sprawą przemytu zajęła się gdańska prokuratura. WSI ukryły jednak informacje o prawdziwej roli swoich oficerów i współpracowników w tym procederze.

Na ławie oskarżonych zasiedli handlarze bronią ze spółki "Cenrex" i "Steo", które - jak twierdzi prokuratura - nielegalnie sprzedawały broń. Oskarżony w tej sprawie jest także oficer Wojska Polskiego, który miał pomagać handlarzom. Zdaniem Anny Marszałek, dziennikarki "Rzeczpospolitej", która opisała całą sprawę, ława oskarżonych podczas procesu w gdańskim sądzie jest niepełna. - Nie ma na niej tych oficerów WSI, którzy pomagali zdobyć koncesję spółce "Steo", którzy pomagali uzyskać zgodę na sprzedaż broni z magazynów Sztabu Generalnego i tych, którzy nie ujawnili informacji o przestępstwie, ponieważ broń trafiała do krajów objętych embargiem m.in. Chorwacji i Somalii za pośrednictwem międzynarodowego terrorysty i rosyjskiej mafii - uważa Marszałek.

- To nie jest nowa sprawa - tak wiceminister obrony Janusz Zemke komentuje te rewelacje. Wiceminister Zemke przypomniał w rozmowie z RMF, że sprawą przemytu broni już w 1996 zajęła się prokuratura cywilna w Gdańsku, a później wojskowa. W 2000 roku prokuratura wojskowa otrzymała różne informacje z WSI z prośbą, by to wyjaśnić. - Ja nie wiem, czy rola WSI została przed prokuraturą ukryta. Nie znam materiałów, jakie otrzymały prokuratury, ani też nic mi nie wiadomo, by prokuratura potwierdziła przykładowo, że polska broń trafiała do Sudanu - twierdzi Zemke.

Premier: nie będę komentował publikacji w "Rzeczpospolitej"

Premier Leszek Miller powiedział dzisiaj dziennikarzom, że dopóki nie zapozna się z opiniami swoich ekspertów nie będzie komentował publikacji "Rzeczpospolitej" dotyczącej sprzedaży polskiej broni do objętych ONZ-owskim embargiem Somalii i Chorwacji.

- Nie mogę skomentować tego artykułu, nie czytałem go. Proszę jednak państwa o ostrożne podchodzenie do tych relacji - powiedział premier zaznaczając jednocześnie, że musi zapoznać się z opiniami swoich ekspertów.

RMF/PAP

Zobacz także