Nie chcą Giertycha
Kilkuset uczniów przemaszerowało w sobotę spod Kolumny Zygmunta w Warszawie do Sejmu w proteście przeciwko objęciu przez przewodniczącego Ligi Polskich Rodzin Romana Giertycha stanowiska ministra edukacji.
Młodzież wznosiła okrzyki "przecz z Giertychem", "wolna szkoła, religia do kościoła". Pojawiały się transparenty z napisami: "Albo ty wyjedziesz, albo my wyjeżdżamy" oraz "Wolę emigrację niż Giertycha edukację".
Manifestacja została zorganizowana przez ugrupowanie Inicjatywa Uczniowska (IU), która m.in. chciała zaprotestować przeciwko nazwaniu ich organizacji przez Giertycha "przybudówką SLD". Z tego powodu pojawiły się okrzyki młodzieży "Giertych kłamca".
- Roman Giertych skłamał świadomie w trakcie wywiadu z Moniką Olejnik w telewizji publicznej. Inicjatywa Uczniowska jest organizacją apartyjną - powiedział organizator marszu zrzeszony w IU, Aleksander Pawłowski.
Według IU, która w ubiegłą sobotę także protestowała w Warszawie przeciwko Giertychowi, obecny minister edukacji nie powinien zajmować tego stanowiska, ponieważ nie ma odpowiednich kwalifikacji, a ponadto reprezentuje skrajne poglądy i kojarzony jest z ruchami faszyzującymi.
W manifestacji brali udział także anarchiści i przedstawiciele środowisk homoseksualnych, którzy zarzucali Giertychowi nietolerancję i nawoływanie do nienawiści.
W tłumie znalazło się też wiele dorosłych osób, niektórych z małymi dziećmi, a także uczniowie niezwiązani z IU.
- Apelujemy, żeby podał się pan do dymisji. Byłby to pana pierwszy naprawdę patriotyczny gest - powiedziała, przemawiająca w trakcie zgromadzenia pod Sejmem 16-letnia uczennica V LO im. Księcia Józefa Poniatowskiego w Warszawie, Ania Geller.
Biorąca udział w marszu emerytowana nauczycielka, Maria Popławska, powiedziała, że jest "wstrząśnięta i oburzona tym co się dzieje". Jej zdaniem Roman Gierych ma cechy charakteru, które sprawiają, że nie nadaje się na ministra edukacji, a jego wybór na to stanowisko był zabiegiem politycznym, za który należy winić braci Kaczyńskich.
Marsz przebiegał spokojnie i zakończył się przed Sejmem, uczniów ochraniała policja. Początkowo organizatorzy planowali pójść dalej, pod Ministerstwo Edukacji Narodowej, jednak okazało się, że demonstranci nie zdążyli tego zrobić w czasie wyznaczonym na manifestację, dlatego zakończyli protest na Wiejskiej.
Podobne demonstracje odbyły się w sobotę także w kilku innych miastach w Polsce. Manifestację w Krakowie obserwował reporter RMF, Marek Balawajder. Posłuchaj: IU planuje kolejny wiec w Warszawie w następną sobotę i zapowiada, że swoje akcje będzie kontynuować, dopóki Giertych nie zostanie odwołany.
Swoje niezadowolenie z wyboru Giertycha na stanowisko ministra edukacji wyrażają też inne środowiska.
"Nie powinien kierować systemem edukacji człowiek głoszący ksenofobię i nietolerancję, niechętny jednoczeniu się Polski z Europą, patronujący ekstremistycznej organizacji" - napisali w oświadczeniu przewodniczący rady Towarzystwa Popierania i Krzewienia Nauk (TPiKN), prof. Michał Głowiński i prezes TPiKN dr hab. Joanna Jurewicz.
W internecie zamieszczony został list otwarty do premiera Kazimierza Marcinkiewicza z apelem o odwołania Giertycha. Autorzy krytykują jego wybór na ministra edukacji, uznając, że szef LPR "posługuje się językiem nienawiści i pogardy, głosi pochwałę przemocy i neguje wartość tolerancji". Pod listem do soboty podpisało się ponad 17 tys. internautów. Wśród nich są Maria Janion, Jacek Fedorowicz i Agnieszka Holland.
INTERIA.PL/RMF/PAP