Według Janusza Piechocińskiego, posła PSL i wiceszefa Sejmowej Komisji Infrastruktury, głowa ministra może spaść jesienią, gdy zaczną się przymiarki do budżetu. - Wszystko, co się teraz dzieje w PO, jest robione pod wybory prezydenckie. Doradcy Tuska wszystko przekalkulowali: głowa Grabarczyka byłaby idealna do zamanifestowania przez premiera solidarności z wielkim elektoratem kierowców rozwścieczonych złym stanem dróg. Z drugiej strony, Grabarczyk miałby miękkie lądowanie - w gabinecie prezydenta Łodzi - mówi "Polsce" jeden z parlamentarzystów SLD. Łódzcy działacze PO też nie mają wątpliwości. Po dymisji Grabarczyk będzie chciał odzyskać szefostwo regionu partii, a potem może się szykować do prezydentury Łodzi - mówi "Polsce" osoba zasiadająca w wojewódzkich władzach partii. Według analiz PO Grabarczyk jest jedynym kandydatem, który ma szansę zwyciężyć z Włodzimierzem Tomaszewskim, obecnym wiceprezydentem Łodzi, którego Jerzy Kropiwnicki już dawno namaścił na swego następcę. O tym, że Grabarczyk rozstanie się z teką ministra infrastruktury, od miesięcy mówi się w kuluarach Sejmu i kancelarii premiera, przypomina "Polska". Dotąd Platforma nie miała jednak pomysłu, jak go "zagospodarować".