Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Miller: Komisje w namiotach, wyborcy w amfibiach

Jeżeli wójt mi mówi, że nawet jest gotów amfibią dowozić wyborców do urn wyborczych, to wydaje mi się, że determinacja po stronie samorządów jest pełna. Samorządy są przygotowane do przeprowadzenia wyborów, a nawet na terenach zalanych przewidują wystawienie namiotów, w których będzie można oddać głos - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM szef MSWiA Jerzy Miller.

/Agencja SE/East News

Konrad Piasecki: Szef MSWiA Jerzy Miller, dzień dobry, witam.

Jerzy Miller: - Dzień dobry.

Której fali powodziowej pan się obawia? Tej która idzie, czyli drugiej, czy tej, która ma przyjść, czyli trzeciej?

- Im dłużej trwa powódź, tym wały są mniej odporne. W związku z tym oczywiście drugiej. Trzecia, mam nadzieję, że będzie ona o wiele mniej groźna niż ta druga, ale zachęcam do tego, żeby zachować czujność.

Trzecią falę mają wywołać deszcze i burze, które dopiero nadchodzą, tak? Które od środy będą padać w Polsce?

- Od jura spodziewamy się lokalnych burz, niestety intensywnych.

Będą groźne, rzeczywiście? Najgroźniejsze?

- Najgroźniejsze znowu na południu, ale mam nadzieję, że ilość opadów będzie mniejsza niż ta w drugiej fali powodziowej.

Czy to moje wrażenie, że ta druga fala, która teraz idzie, najmocniej uderza i najboleśniej w te regiony, które zostały dotknięte pierwszą falą powodziową w maju, są słuszne?

- Tak, bo woda znalazła najsłabsze miejsca wałów i nic dziwnego, ze ta druga fala, która jak widzimy jest mniej więcej na tej samej wysokości, jest niższa o 10-15 centymetrów, narusza te same odcinki wałów.

Czyli możemy się spodziewać, że w dalszym biegu rzeki ten scenariusz będzie podobny?

- Dla mieszkańców tych miejscowości, które zostały zalane w czasie pierwszej fali powodziowej, niestety tak.

A dla Warszawy, która nie została dotknięta pierwszą falą powodziową, na szczęście, tak?

- Prognozy są optymistyczne dla Warszawy. Fala powodziowa powinna być o około 15 centymetrów niższa. Wiemy, że pierwszą falę przeszła Warszawa obronną ręką, w związku z czym bądźmy dobrej myśli.

A potem znów tama we Włocławku powinna rozładować problem?

- Powinna złagodzić wysokość, rozłożyć w czasie falę powodziową, wydłużyć ją, a w związku z tym tereny poniżej powinny być bezpieczne.

Panie ministrze, wciąż nie chce pan stanu klęski żywiołowej?

- Nie, dlatego, bo ja nie chcę zabrać panu pana własności, nie chcę zmusić pana, żeby pan poszedł sypać piasek do worków, w związku z czym nie potrzebny mi jest taki akt prawny.

A nie przydał by się ten stan klęski, żeby przełożyć wybory? PKW alarmuje, że w niektórych regionach, tych zalanych, może być bardzo trudno z ich przeprowadzeniem.

- Moje informacje wskazują, że samorządy są przygotowane do przeprowadzenia wyborów, a nawet na terenach zalanych przewidują wystawienie namiotów, w których będzie można oddać głos, ale ostateczna decyzja należy do PKW.

A jest pan w stanie powiedzieć dzisiaj: ani jeden Polak nie będzie miał problemu z głosowaniem?

- Jeżeli wójt mi mówi, że nawet jest gotów amfibią dowozić wyborców do urn wyborczych, to wydaje mi się, że determinacja po stronie samorządów jest pełna.

Jarosław Kaczyński namawia rząd, by, jeśli przyjdzie trzecia fala, żeby zgodził się na stan klęski żywiołowej, bo wtedy będzie można działać sprawniej. Nie zgadza się pan z tym?

- Ja uważam, tak jak powiedziałem wcześniej, dopóki nie potrzebuję ograniczyć praw osobistych, nie potrzebuję tego stanu. W praktyce, wały nie będą silniejsze, więcej pieniędzy z tego tytułu nie będzie, więcej strażaków nie będzie, w związku z czym, dlaczego stan klęski żywiołowej ogłaszać?

Czy w Polsce należy wprowadzić stan klęski żywiołowej i przełożyć wybory prezydenckie?

Panie ministrze, patrząc w tą nieodległą przeszłość powodziową, pan nie ma pretensji do żadnej ze służb? Do żadnego z centrów alarmowych, że za późno zaczęło krzyczeć, że coś się dzieje złego?

- Ja jestem zwolennikiem takiego podejścia: najpierw walczy z powodzią a później piszmy raporty, dokładnie analizujmy i oczywiście szukajmy słabych punktów również w działaniu ludzi.

Będą rozliczenia?

- Po to się pisze raporty, żeby się ustrzec podobnych sytuacji na przyszłość. Jeżeli można cos poprawić, poprawiajmy.

Nie powie pan dzisiaj: wszystko zadziałało idealnie, perfekcyjnie?

- Nie ma chyba kraju, w którym by wszystko w takim przypadku działało perfekcyjnie.

Panie ministrze, zmieniając temat, słyszał pan nagrania czarnych skrzynek tupolewa?

- Nie słyszałem, dlatego ponieważ, dla niespecjalisty to jest dźwięk, który nie niesie żadnej informacji.

Szum.

- To trzeba odszumić.

Jest pan zwolennikiem ich upublicznienia? Tak, by Polacy usłyszeli ten zapis dźwiękowy ostatnich minut lotu?

- Jeżeli stan końcowy przygotowanych taśm będzie taki, aby społeczeństwo mogło posłuchać, żeby emocje z tej taśmy również przebijały a nie tylko treść, to należy się nad tym zastanowić. Na razie jesteśmy na etapie analizy technicznej.

Pojawiają się apele innych pilotów, żeby nie publikować tych nagrań, że to zbyt intymne, zbyt dramatyczne.

- Ja też uważam, że należy zachować zdrowy rozsądek, umiar. To, co jest potrzebne, aby społeczeństwo wiedziało, że wszystko zostało wyjaśnione, to wymaga opublikowania. To, co jest zbędne, narusza tylko prywatność. Szanujmy tych, którzy zginęli.

Czy Rosjanie dostarczą nam jakąś nowszą wersję stenogramów czarnych skrzynek? Czy to, co dostaliśmy, to jest wersja ostateczna i już niczego więcej z Rosji nie dostaniemy?

- To jest pierwszy krok, który Rosjanie zrobili. Mam obietnicę następnych i nie wykluczam nawet kolejnej wizyty w Moskwie.

Zobacz kontrwywiad RMF FM z Jerzym Millerem:

Ale, żeby odebrać następne stenogramy, czy inne dokumenty?

- Żeby odebrać inne dokumenty. My jesteśmy umówieni na taką współpracę: Rosjanie przekazują to, co mogą z punktu widzenia dobra śledztwa, które prowadzi prokuratura rosyjska. My analizujemy potrzeby nasze, wynikające z procesu funkcjonowania naszej komisji i staramy się jak najszybciej przekazywać sobie dokumenty.

Jeśli chodzi o same stenogramy - spekulacje gazet: że coś ukryto, że czegoś nam nie przekazano - bezpodstawne?

- Jeżeli ukryto, to wyjdzie na jaw, bo my sami teraz robimy swoją analizę. Tu się już ukryć nie da.

Na ile istotne, panie ministrze, dla poznania przyczyn katastrofy, są informacje, które podaje dziś "Rzeczpospolita" o tym, że proszono, żeby na lotnisku w Smoleńsku w polskim samolocie był nawigator rosyjski, by pomógł w lądowaniu, a Rosjanie odmówili?

- Jedna z naszych komisji badawczych zajmuje się również tym wątkiem.

Ale to jest wątek prawdziwy? Rzeczywiście prosiliśmy Rosjan o nawigatora?

- Na pewno ważny, w związku z tym trzeba go rozważyć.

Czy pan już ma jakąś własną hipotezę odpowiedzi na pytanie: co było czynnikiem decydującym tej smoleńskiej katastrofy?

- Moją rolą jest ogłaszanie hipotez komisji a nie własnych.

Czy wie pan już albo czy Polska wie, czy piloci próbowali poderwać maszynę w tych ostatnich sekundach lotu?

- Zapisy pracy silnika wskazują, że rzeczywiście ta ostatnia faza była fazą chęci wznoszenia samolotu.

Od jakiej wysokości nad poziomem ziemi nastąpiło to wznoszenie?

- Żadnych szczegółów nie mogę podać, bo są jeszcze przedmiotem badania.

Czyli nie wiemy, w którym momencie kapitan zareagował na ten sygnał "odchodzimy"?

- Za wcześnie na odpowiedź na to pytanie.

Umie pan odpowiedzieć na pytanie: czy zachowanie kontrolerów lotu było bez zarzutu?

- To tak jak przy powodzi - prawdopodobnie przyczyn katastrofy jest wiele i nie wykluczam, że również obsługi naziemnej, dlatego, że trudne warunki pogodowe lądowania wymagają perfekcyjnej współpracy tych, którzy lecą i tych, którzy kontrolują.

Czy kontrolerzy lotu byli w stanie określić, na jakiej wysokości jest maszyna? Czy oni mają takie instrumentarium?

- Powinni mieć.

Ale mieli?

- To jedno z pytań, które też sobie zadajemy.

Czyli tego nie wiemy w tej chwili?

- Ja nie chcę mówić o tym, co wiemy cząstkowo. Chcę mówić o tym, czego dowiedliśmy w trakcie badań.

Pan już dzisiaj mówi: "piloci byli zdeterminowani". Na ile byli zdeterminowani wewnętrznie, a na ile ta determinacja była, pańskim zdaniem, narzucona?

- Nie jestem pilotem. Nie potrafię sobie odpowiedzieć na pytanie, jak się czuje pilot lądujący w takich warunkach atmosferycznych i na ile jest podatny na wpływy otoczenia.

Ale to była determinacja?

- Tylko nie wiem czyja.

RMF

Zobacz także