Morawiecki swój wpis rozpoczął od cytatu końcowych słów utworu "Idą pancry na "Wujek"": "Płoną znicze ku zabitych chwale,/ Ale zgasła nadzieja na potem,/ Gdzie twe czyste ręce generale,/ Zawracają pancry z powrotem". Przypomniał, że "dziewięć ofiar śmiertelnych i kilkudziesięciu rannych - to krwawy bilans pacyfikacji w kopalni 'Wujek', przeprowadzonej 16 grudnia 1981 r. Najmłodszy z zastrzelonych miał 19 lat. "'Pancry', które zostały wysłane przez władzę komunistyczną, by poskromić górników, wykonały swoje zadanie. Pozostawiły po sobie śmierć i strach, zasiały nienawiść. Z tego ziarna mógł wyrosnąć odwet. Nie wyrósł" - podkreślił premier. Morawiecki zwrócił także uwagę na to, że przez wiele lat rodziny zabitych nie mogły doczekać się sprawiedliwości. Przypomniał, że pewne konsekwencje ponieśli wykonawcy, a nie ich zwierzchnicy. Wskazał, że "ci ostatni, parę lat później zaproponują części opozycji układ. Należało tylko zapomnieć o tamtych ofiarach". "My nie zapomnieliśmy. I przypominamy w każdą rocznicę tamtych zbrodni" - zapewnił. Pacyfikacja kopalni "Wujek" 40 lat temu, 16 grudnia 1981 r., siły bezpieczeństwa na rozkaz junty wojskowej gen. Jaruzelskiego brutalnie stłumiły strajk okupacyjny w kopalni "Wujek". Od kul milicji zginęło dziewięciu górników. Była to jedna z największych i nie w pełni osądzonych zbrodni stanu wojennego.