Podkreśla, że Mazowiecki, pierwszy niekomunistyczny premier po 1989 roku, przynależał do takiej Europy "intelektualnie, moralnie i politycznie". "Miejsce, które dziś zajmuje Polska w Unii Europejskiej, niemal 10 lat po przystąpieniu do niej, jest żywym dowodem na słuszność walki prowadzonej w latach 80. przez Tadeusza Mazowieckiego i polskich opozycjonistów skupionych wokół Lecha Wałęsy" - zauważa "Le Monde".Przypomina, że Mazowiecki, w latach 70. katolicki publicysta, "był jednym z twórców sojuszu intelektualistów i robotników, który okazał się kluczem do sukcesu rewolucji Solidarności". Według "Le Monde" cena polityczna przemian w Polsce była wysoka. "Humanistyczny i liberalny nurt demokratyczny, którego ucieleśnieniem był Mazowiecki, został przez pewien czas wyparty przez rewanżystowską i nacjonalistyczną prawicę braci Kaczyńskich, po czym odzyskał zaufanie wyborców" - pisze dziennik, oceniając, że podobną dynamikę, stanowiącą "część demokratycznej gry" odnotowano w innych krajach postkomunistycznej Europy. Dziennik zauważa na koniec, że szacunek, jakim cieszył się Tadeusz Mazowiecki, jest "hołdem dla wielkiej przygody Solidarności". "Romantyzm znikł, pokonany przez realia ekonomiczne. Ale ta banalizacja życia demokratycznego jest sama w sobie ogromnym sukcesem" - podsumowuje.