Kwaśniewski zatańczy i zaśpiewa
Nie zatańczył ani nie zaśpiewał przed żadną z komisji śledczych. W IV RP nie będzie już jednak mógł odmówić ani posłom, ani prokuratorom.
A dodajmy, że świeżo przypomniane nadużycia w Komitecie ds. Młodzieży to nie jedyna sprawa, z której Aleksander Kwaśniewski będzie się musiał wytłumaczyć. Prokuratura zamierza też wyjaśnić rolę Kwaśniewskiego w aferze wokół Laboratorium Frakcjonowania Osocza, a LPR obstaje przy reaktywowaniu komisji orlenowskiej, która miałaby prześwietlić związki byłego prezydenta z Janem Kulczykiem.
Komitet nadużyć
W środę minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że zlecił wszczęcie śledztwa w sprawie nadużyć w Komitecie ds. Młodzieży, którym Kwaśniewski kierował w latach 1988 - 1990. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożyła "Gazeta Polska", która opisywała sprawę przez wiele lat. Nieprawidłowości potwierdza też raport NIK.
Z pożyczek z konta dewizowego komitetu korzystały komunistyczne organizacje młodzieżowe oraz spółki zakładane przez działaczy młodzieżówek. Według "GP", skarb państwa stracił na nadużyciach w komitecie blisko 100 milionów dolarów. W 2000 roku posłowie AWS bez powodzenia domagali się powołania komisji śledczej do zbadania nieprawidłowości w komitecie kierowanym przez Kwaśniewskiego.
Dlaczego śledztwo wszczęto dopiero teraz? Ziobro twierdzi, że skoro byłego prezydenta nie chroni już immunitet, to najlepszą drogą do wyjaśnienia wątpliwości w tej sprawie jest droga procesowa. Minister nie umiał odpowiedzieć na pytanie, czy w związku z osobą byłego prezydenta są prowadzone inne śledztwa. Wygląda jednak na to, że prokuratura interesuje się Kwaśniewskim nie tylko z tego jednego powodu.
Afera do wyciszenia
Prokuratur krajowy Janusz Kaczmarek nie wyklucza przesłuchania Aleksandra Kwaśniewskiego w sprawie afery Laboratorium Frakcjonowania Osocza w Mielcu, na której wyciszenie miał naciskać były prezydent. Na poręczaniu kredytów na tę inwestycję skarb państwa stracił 32 mln zł - gwarancji udzielał rząd Włodzimierza Cimoszewicza w 1997 roku.
Według byłego ministra zdrowia, Mariusza Łapińskiego, na przełomie lutego i marca 2002 roku u szefa gabinetu Kwaśniewskiego, Marka Ungiera, doszło do spotkania, na którym obecni byli szef kancelarii premiera Leszka Millera Marek Wagner, szef UOP Zbigniew Siemiątkowski oraz Włodzimierz Wapiński, współzałożyciel LFO i przyjaciel Kwaśniewskiego. Mieli oni namawiać Łapińskiego, by Ministerstwo Zdrowia przejęło patronat nad LFO, doprowadziło inwestycję do końca i zdjęło odpowiedzialność z Wapińskiego. Na spotkaniu miał się pojawić także Kwaśniewski. Łapiński twierdzi, że ówczesny prezydent naciskał, by wyciszyć sprawę i nie powoływać międzyresortowego zespołu do rozwiązania problemu LFO.
Łapiński broni swojej wersji i zapowiada, że zeznań nie zmieni. Sam Kwaśniewski, m.in. ustami byłych pracowników swojej kancelarii, zaprzeczał już, że rozmawiał z Łapińskim o LFO. Prokuratura przewiduje, że to samo zezna w śledztwie i dlatego potrzebna będzie zapewne konfrontacja obu panów.
Komisja ds. Kwaśniewskiego
Nazwisko Kwaśniewskiego padało wielokrotnie w czasie prac komisji ds. Orlenu, ale urzędujący prezydent odmówił stawienia się na przesłuchanie. Podobnie zbył wcześniej śledczych z komisji badającej Rywingate. - Mogę zatańczyć i zaśpiewać - kpił. Teraz, kiedy przestał go chronić immunitet, wśród polityków LPR powstał pomysł, aby reaktywować orlenowską komisję śledczą. Jej pierwszym i zapewne głównym zadaniem miałoby być właśnie przesłuchanie byłego prezydenta.
Inicjatywa ta nieprzypadkowo pojawiła się właśnie w LPR. To właśnie lider Ligi i wiceszef poprzedniej komisji orlenowskiej Roman Giertych domagał się postawienia prezydenta Kwaśniewskiego przed Trybunałem Stanu. Jego zdaniem, prezydent chciał sprzedać polski sektor paliwowy Rosjanom i w tym celu wyposażył w odpowiednie pełnomocnictwa biznesmena Jana Kulczyka, który właśnie w imieniu Kwaśniewskiego miał w Wiedniu rozmawiać z byłym rosyjskim szpiegiem, Władimirem Ałganowem.
Nie wszyscy są jednak przekonani, czy aby na pewno reaktywowana komisja będzie w stanie obiektywnie ocenić rolę prezydenta w tej sprawie. - Sam pomysł, żeby przesłuchać byłego prezydenta Kwaśniewskiego, wydaje się być średnim uzasadnieniem powstania komisji, może rodzić podejrzenie o chęć pewnego rewanżu, a nie musi mieć wiele wspólnego z dociekaniem prawdy - ocenia Bronisław Komorowski z PO.
Prokuratura i politycy chcą skorzystać z tego, że byłego prezydenta nie chroni już immunitet i wyjaśnić sprawy, w które miał być uwikłany. Dla jednych jest to dowód na to, że w IV RP nie ma równych i równiejszych wobec prawa, dla innych przejaw politycznej nagonki i obsesji na punkcie wszechobecnego "układu". Tak czy inaczej w interesie samego Kwaśniewskiego - jeśli jest niewinny - leży, by złożył wyjaśnienia i uciął wszelkie spekulacje.
Paweł Jurek