Siwiec - wśród powodów swej decyzji o odejściu z Sojuszu - wymienił: politykę Sojuszu, która nie gwarantuje wyjścia z opozycji oraz brak współpracy z Kwaśniewskim i Ruchem Palikota. Siwiec na razie nie przechodzi do innej partii, ale zostaje w polityce. - Nie wiem, jakie decyzje Siwiec podejmie w najbliższym czasie, ja na razie nie przewiduję powrotu do działalności partyjnej. Proszę mnie nie łączyć z decyzją Marka Siwca, to jest jego indywidualna decyzja, o której mnie dzisiaj lojalnie - jako staremu przyjacielowi - powiedział. To wszystko - powiedział Kwaśniewski w piątek dziennikarzom. Decyzja Siwca o odejściu z partii była trudna Jak ocenił, decyzja Siwca o odejściu z partii była trudna. Według b. prezydenta takie decyzje powinny skłaniać do zastanowienia się, co zrobić, żeby lewica nie była bardziej podzielona, a bardziej zjednoczona. - Najbliższe miesiące, to - jak sądzę - czas, w którym trzeba nawiązać dialog, trzeba rozmawiać o współpracy, zastanowić się, jak spełnić oczekiwania wielu Polaków. Jestem przekonany, że w Polsce jest wyborca lewicowy, dużo liczniejszy, niż głosy które są oddawane na SLD, czy Ruch Palikota - zaznaczył Kwaśniewski. "Bez współpracy na lewicy, polska demokracja będzie kulawa" - Bez współpracy na lewicy, polska demokracja będzie kulawa, a obecnie (ta współpraca) wygląda słabo - dodał. Pytany o - jego zdaniem - powody odejścia Siwca z SLD, Kwaśniewski powiedział: "Siwiec był członkiem SLD, był wewnątrz partii, to jest jego ocena, ja jestem oddalony, nie jestem ani członkiem partii, ani nie obserwuję tak wnikliwie, co tam się dzieje. W moim przekonaniu SLD i inne ugrupowania lewicowe, powinny zastanowić się, co zrobić, żeby lewica była bardziej obecna w Polsce". W ocenie b. prezydenta ugrupowania, które uważają się za lewicowe, czy są zbliżone do lewicy, powinny rozpocząć ze sobą współpracę tak, aby w wyborach do Parlamentu Europejskiego można było wybierać spośród dobrych kandydatów lewicowych, ale na jednej liście. - Bez tej współpracy, partie lewicowe będą uzyskiwać kilka, może 10 proc. głosów, a to jest za mało, żeby się liczyć - ocenił b. prezydent.