Kuszenie Dochnala
Podczas przesłuchania przed komisją ds. Orlenu Marek Dochnal zeznał dziś, że Jan Kulczyk oferował mu pomoc w zamian za milczenie. Komisja nagrodziła lobbystę wstawieniem się za nim w prokuraturze.
Dwa tygodnie temu za pośrednictwem swego pełnomocnika Jana Widackiego i pełnomocnika lobbysty, Ryszarda Kucińskiego, Kulczyk miał zaoferować Dochnalowi pomoc w jego sytuacji, o ile nie będzie składał zeznań w sprawie poznańskiego biznesmena.
Kulczyk groził?
Jak relacjonował Roman Giertych, Dochnal powiedział dziś, że gdyby zeznania lobbysty były dla Kulczyka obciążające, ten miał w delikatny sposób grozić Dochnalowi pogorszeniem jego sytuacji.
Mecenas Widacki określił te rewelacje jako "absolutne kłamstwo". Przyznał, że w ostatnim czasie spotkał się dwa razy z Kucińskim, przy okazji sprawy w Katowicach, w której obydwaj są pełnomocnikami. - Nie jest prawdą, ze cokolwiek proponowałem - dodał. Nie potrafił stwierdzić, czy te spotkania odbyły się przed, czy po zeznaniach Dochnala przed komisją na początku marca 2005 r. Z kolei Kuciński oświadczył, że w tej sprawie nie może nic powiedzieć.
Wersję Dochnala potwierdza za to inny adwokat lobbysty, który także zeznawał dziś przed komisją śledczą. Piotr Kruszyński powiedział dziennikarzom, że Widacki spotkał się z Kucińskim "jakieś dwa, trzy tygodnie temu". Kruszyński zaznaczył jednak, że sprawę zna tylko z relacji Kucińskiego i Dochnala.
- Z tego co słyszałem, to rozmowa była na temat pana Kulczyka i ewentualnie rozważenia możliwości przedstawienia w innym świetle kontaktów Kulczyka z Dochnalem - oświadczył Kruszyński. Zaznaczył również, iż jego klient "wyraźnie powiedział, że jakiekolwiek próby - jeśli były - nie odniosły rezultatów".
Komisja lobbuje za świadkiem
Kulczyk miał kusić Dochnala do milczenia, a komisja wręcz przeciwnie - do mówienia. Po dzisiejszym przesłuchaniu - zgodnie z wcześniejszymi sugestiami - śledczy zdecydowali, że skieruje do prokuratury opinię, w której zarekomenduje, by wzięła ona pod uwagę, przy wymierzaniu kary, postawę Marka Dochnala przed komisją. Jak powiedział Giertych, zdaniem komisji zeznania Dochnala znacznie posunęły śledztwo prowadzone przez posłów. Dlatego zdecydowali o wydaniu pozytywnej opinii o nim.
Zastępca prokuratora generalnego, Kazimierz Olejnik, uważa, że komisja nie jest uprawniona do składania takich propozycji. W jego ocenie, to "niedopuszczalna ingerencja polityczna" komisji w prace prokuratury. Według Olejnika, prokuratura nie weźmie pod uwagę opinii komisji. - Prokuratura weźmie pod uwagę tylko to, co wydarzyło się w prokuraturze, a nie przed komisją - dodał.
Dochnal obciąża Kancelarię Prezydenta
Drugie już przesłuchanie Dochnala przed komisją śledczą odbyło się w warszawskim sądzie i było zamknięte dla prasy. Jak relacjonował Giertych, świadek mówił o londyńskim spotkaniu Jana Kulczyka z przedstawicielami rosyjskiego Łukoila. Podczas tego spotkania miała być mowa o sprzedaży całego polskiego przemysłu naftowego Rosjanom. W tym planie wspierać Kulczyka miała Kancelaria Prezydenta.
Antoni Macierewicz zdradził dziś, że Dochnal uszczegółowił zeznania dotyczące roli Kancelarii Prezydenta w zamiarach sprzedaży sektora naftowego Rosjanom. - Świadek wskazał na konkretne nazwiska osób działających w imieniu kancelarii, bądź osób z samej Kancelarii Prezydenta. Wskazał też na ośrodki po stronie rosyjskiej, które były w to zaangażowane - powiedział. Macierewicz nie chciał jednak zdradzić nazwisk, jakie miał wymienić Dochnal. PAP dowiedziała się jednak oficjalnie, że chodzi m. in. o przesłuchiwanego już przez komisję byłego prezydenckiego ministra, Marka Ugiera.
Zbigniew Wassermann z kolei powiedział, że Dochnal, który chętnie rozmawiał z komisją, wycofuje się z zeznań przy pytaniach dotyczących roli kancelarii. - Im bliżej Pałacu Prezydenckiego, tym więcej strachu u niego widać - ocenia Wassermann.
Nie wszyscy wierzą lobbyście
Według Andrzeja Aumillera, zeznania Dochnala przypominały wyreżyserowany spektakl. - Jest tylko kwestia tego, kto w co gra. Czy my jesteśmy widzami, czy też jesteśmy wciągnięci w tę grę i czy przed nami jest aktor - powiedział Aumiller. Według niego, komisji trudno jest zweryfikować wszystkie uzyskane informacje. - Dochnal rzuca pewne enigmatyczne sprawy, rzuca nazwiska, ale to wymaga potwierdzenia, do czego najbardziej odpowiednia jest prokuratura, a nie sama komisja - dodał. - Na mój nos nie we wszystko bym wierzył - zaznaczył.
Aumiller nie jest jedynym, który ma wątpliwości co do szczerości świadka. Dochnal złożył dziś nawet przed komisją oświadczenie, w którym skarżył się, że politycy podważają jego wcześniejsze zeznania. Poinformował o tym dziennikarzy członek komisji, Konstanty Miodowicz. - Dochnal z ubolewaniem ustosunkował się do próby dezawuowania jego zeznań przez media oraz prominentnych polityków, w tym Jolantę Kwaśniewską - powiedział poseł.
Popenda boi się o życie
Z komisją nie chciał dziś natomiast rozmawiać asystent, Krzysztof Popenda. Jak powiedział dziennikarzom Roman Giertych, Popenda miał oświadczyć, że nie będzie zeznawać, bowiem boi się o swoje życie.
Posłowie śledczy przyjęli dziś również wniosek wyzywający na świadka Krzysztofa Janika. Powołując się na tajemnicę śledztwa, posłowie nie uzasadnili, dlaczego chcą przesłuchać szefa klubu parlamentarnego SLD. Komisja stwierdziła jedynie, że nazwisko Janika pojawia się w śledztwie w sprawie tzw. mafii paliwowej, prowadzonym przez krakowską prokuraturę.
INTERIA.PL/RMF/PAP