Kampanią wyborczą Prawa i Sprawiedliwości kierowali dwaj główni stratedzy PiS: Adam Bielan i Michał Kamiński. Bielan to eurodeputowany i szef sztabu wyborczego. Kamiński odpowiada za wizerunek Lecha Kaczyńskiego. Kurski w rozmowie z "Gazetą" nie zostawił na najbliższych współpracownikach premiera i prezydenta suchej nitki. - Dobroć wymaga reklamy, a my przegraliśmy na etapie opakowania. Byliśmy monotematyczni, a na koniec sami strzeliliśmy sobie w kolano - mówił czekając na wynik wyborów. - Najpierw zrobiliśmy z lidera PO pomocnika Aleksandra Kwaśniewskiego, a potem zasiedliśmy z nim do stołu. W dodatku wcześniej postawiliśmy warunek - Tusk musi wyrzec się koalicji z LiD, jeśli chce debaty. Nie zrobił tego, a my się tym nie przejęliśmy. W efekcie PO postawiła nam warunki. Kurski podkreśla, że premier był chory, co miało wpływ na jego kondycję w trakcie debaty. - Sztabowcy nie powinni zgodzić się na jego występ - uważa poseł. - Tusk dostał od nas prezent, i to na oczach 11 milionów ludzi. Ta decyzja była skrajnie nieodpowiedzialna i zdecydowała o przegranej. Na pytanie, czy Kamiński i Bielan powinni odejść, Kurski odpowiedział: - W 2005 roku wydawało się, że PiS wyborów nie jest w stanie wygrać. Sondaże przesądzały o zwycięstwie Platformy Obywatelskiej. Pracowałem przy tej kampanii, zdobyliśmy najwięcej mandatów. Wczoraj wybory były do wygrania, a my je przegraliśmy. W tej sytuacji chyba wyrażam się jasno.