Komu potrzebna pamięć o stanie wojennym?
Polacy co roku udowadniają, że pamiętają o ofiarach stanu wojennego. Odsłaniają pamiątkowe tablice, organizują wiece, zapalają znicze...
Różne środowiska upamiętniły w całym kraju przypadającą dzisiaj w nocy 22. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w grudniu 1981 r.
Jak co roku, Liga Republikańska pikietowała w nocy dom gen. Wojciecha Jaruzelskiego na warszawskim Mokotowie. Pikietowali pod transparentem "Jaruzelski - pamiętamy twoje zbrodnie". Ułożyli też krzyż ze zniczy. Po raz pierwszy jednak odbyła się równolegle pikieta Federacji Młodych Socjaldemokratów, która wyrażała poparcie dla Jaruzelskiego, stojąc pod transparentem "Generale - uratowałeś Polskę" i "Dziękujemy za bezkrwawą rewolucję". Obie strony obrzucały się nawzajem obraźliwymi okrzykami. Socjaldemokraci odśpiewali Międzynarodówkę i hymn państwowy; Liga Republikańska - Rotę. Obie manifestacje oddzielał kordon policji.
Pikieta LR trwała krócej niż FMS, zgodnie ze stosownymi zezwoleniami, jakie uzyskały obie organizacje. Gdy uczestnicy pikiety LR rozeszli się, do młodych socjaldemokratów nieoczekiwanie około godz. 0.40 wyszedł gen. Jaruzelski. "Czołem, Panie Generale!" - zawołali do niego socjaldemokraci. "Czołem!" - odpowiedział im Jaruzelski i - witany oklaskami - uścisnął ręce kilku z nich. - Wyszedł do nas, wręczyliśmy mu list i kwiaty. W liście wyraziliśmy poparcie dla odważnej decyzji generała. Podkreśliliśmy, że reprezentujemy racjonalny punkt widzenia i dostrzegamy złożony kontekst historyczny i polityczny tamtych wydarzeń. Życzyliśmy generałowi dużo zdrowia i spokoju, bo to jest w jego wieku najbardziej potrzebne. Generał nie krył wzruszenia. Opowiadał trochę o tamtych wydarzeniach - powiedział Marcin Gołaszewski, przewodniczący Federacji Młodych Socjaldemokratów w Warszawie.
- To absolutny skandal, nie ma dwóch prawd. Wydarzenia, które miały miejsce 22 lata temu, to zbrodnia, za którą nikt nie odpowiedział - uważa natomiast Przemysław Miśkiewicz z LR. "Oburzenie" i "zażenowanie" "masówką" FMS pod domem Jaruzelskiego wyraziło też w oświadczeniu Stowarzyszenie Młodzi Demokraci.
Stowarzyszenie "KoLiber", zapalając znicze ustawione w kształcie krzyża, upamiętniło wieczorem ofiary stanu wojennego na Placu Piłsudskiego w Warszawie, w miejscu, gdzie w 1979 r. Jan Paweł II odprawił mszę św. w czasie swej pielgrzymki do Ojczyzny. Apelowali, by "mówić młodzieży prawdę o historii".
Blisko 100 uczestniczyło w obchodach przy Pomniku Poległych Stoczniowców w Gdańsku. Manifestanci, m.in członkowie młodzieżowych organizacji prawicowych ze świecami i pochodniami i transparentami: "Grudnia nie wybaczymy", przemaszerowali pod pomnik po mszy w Bazylice św. Brygidy.
Przy pomniku postawiono znicze. Następnie uczestnicy manifestacji spalili m.in flagę Unii Europejskiej oraz egzemplarze tygodnika "NIE". Przemawiający krytykowali m.in gen. Wojciecha Jaruzelskiego i obecną ekipę rządzącą.
Uroczystości odbyły się także w Gdyni. W kościele oo. Redemptorystów odprawiono mszę św. w intencji Ojczyzny. Następnie uczestniczy uroczystości przeszli pod pomnik Ofiar Terroru Komunistycznego, gdzie złożyli kwiaty i zapalili znicze.
Pikieta na katowickim Rynku, krzyż z zapalonych zniczy w częstochowskiej Alei Sienkiewicza, kwiaty pod pomnikiem przy kopalni "Wujek" w Katowicach, odsłonięcie tablicy przy ośrodku internowania w Zabrzu - tak śląscy politycy i związkowcy obchodzili rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Pamiątkową tablicę upamiętniającą opozycjonistów internowanych podczas stanu wojennego w obozie karnym w Zabrzu-Zaborzu (Śląskie) odsłonięto na terenie pobliskiego kościoła pw. Św. Jadwigi. Obóz w Zabrzu-Zaborzu był największym w regionie i jednym z największych w kraju ośrodkiem dla internowanych.
W Rzeszowie kilkudziesięciu związkowców "Solidarności", w tym byli internowani i więzieni, zapaliło znicze wokół napisu "13 grudnia 1981 - pamiętamy" pod tamtejszą siedzibą Rady Wojewódzkiej Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Tylko nielicznych osądzono
Niewielu przedstawicieli władz PRL osądzono za przestępstwa z okresu stanu wojennego. Do dziś trwa kilka procesów. Pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej prowadzi 56 śledztw.
Komu potrzebna pamięć o stanie wojennym?
Pytania związane z jednym z najtragiczniejszych wydarzeń w polskiej historii współczesnej, jakim było wprowadzenie 13 grudnia 1981 roku przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego i jego ludzi stanu wojennego, powracają ze szczególną mocą przy okazji każdej kolejnej rocznicy tego wydarzenia.
Tak jest i tym razem: 22 lata po rozpoczęciu tzw. wojny jaruzelsko-polskiej, która - oprócz ofiar śmiertelnych i masowych internowań - przyniosła falę emigracji, a także doprowadziła do nieodwracalnych strat w psychice milionów ludzi, wciąż nie wyjaśniono wielu faktów z tamtego okresu.
Czy musiało dojść do wprowadzenia stanu wojennego? Czy jego ofiary były potrzebne? Jak ówczesny szef Solidarności, a późniejszy prezydent, Lech Wałęsa, jeden z najważniejszych uczestników tamtych wydarzeń, ocenia je po 22 latach? Czy pamięć o wydarzeniach sprzed 22 lat jest jeszcze komukolwiek potrzebna?
Stan wojenny - wprowadzony w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. dekretem Rady Państwa, niezgodnie z konstytucją, bo z pominięciem Sejmu podczas jego sesji - firmowany był przez Wojskową Radę Ocalenia Narodowego pod kierunkiem gen. Jaruzelskiego.
W całym kraju przestały działać telefony, na ulicach pojawiły się wojskowe i milicyjne patrole, działaczami Solidarności wypełniły się więzienia i ośrodki odosobnienia (tzw. internaty), a w telewizji na okrągło zaczęto nadawać przemówienie gen. Jaruzelskiego, ogłaszającego stan wojenny. Od 23.00 do 5.00 obowiązywała godzina milicyjna, czyli normalny człowiek nie mógł się pojawiać na ulicy.
Internowano ok. 10 tys. osób, zawieszono działalność organizacji społecznych, wydawnictw prasowych; zmilitaryzowano zakłady, wprowadzając zakaz strajków i funkcję komendantów wojskowych, ograniczenia w łączności, godzinę milicyjną, cenzurę pocztową i tryb doraźny w sądach.
W wyniku pacyfikacji strajkujących przedsiębiorstw były ofiary śmiertelne, m.in. 9 zabitych górników z kopalni "Wujek". Pozostający na wolności działacze "Solidarności" podjęli pracę konspiracyjną (strajki, demonstracje, powstanie wydawnictw nielegalnych), na co władze reagowały represjami: falą zwolnień z pracy, nakłanianiem do podpisywania zobowiązań lojalności, antysolidarnościową presją ideologiczną, weryfikacją kadry dziennikarskiej, nauczycielskiej i pracowników służb porządku publicznego.
Spotkało się to z kolei z bojkotem placówek kultury oficjalnej i środków przekazu przez przeważającą część środowisk twórczych, zaś w skali międzynarodowej z uciążliwymi dla kraju sankcjami gospodarczymi USA.
31 grudnia 1982 roku stan wojenny został zawieszony, a 22 lipca 1983 roku odwołany. Część ograniczeń stanu wojennego utrzymano do roku 1989.
INTERIA.PL/PAP