Klinika "Budzik" ma dwa lata. W tym czasie wybudzono 18 dzieci
Klinika "Budzik" ma dwa lata. W tym czasie w placówce w Międzylesiu pod Warszawą wybudzono osiemnaścioro dzieci po uszkodzeniach mózgu w wyniku wypadków i chorób. Pomysłodawczyni i założycielka Kliniki, Ewa Błaszczyk ma nadzieję, że wkrótce kolejni rodzice usłyszą dobre wiadomości. Jak mówi - przez dwa lata pracownicy kliniki wykonali gigantyczną pracę, dzięki której udało się wybudzić osiemnaścioro dzieci, a dziewiętnaste jest na dobrej drodze do uzyskania trwałej poprawy.

- Już wiemy, że 19-te dziecko podąża do naszego świata, a nawet i 20-te. Myślę, że okres wakacyjny zakończy się jakąś okrągłą liczbą, choć tu nie chodzi o cyfry - powiedziała Ewa Błaszczyk. Jak podkreśla dyrektor "Budzika" Andrzej Lach - na sukces każdego dziecka, które odzyskuje świadomość i możliwość kontaktu z otoczeniem, pracuje grono specjalistów: lekarzy, pielęgniarek, rehabilitantów, psychologów. Wyjaśnia, że coś, co zwykle nazywamy śpiączką, w rzeczywistości zawiera w sobie stany snu i czuwania, może odnosić się do różnego stanu świadomości pacjenta. Jest to szczegółowo diagnozowane u każdego dziecka.
- A jak docieramy? W "Budziku" jest 60 osób, specjalistów w różnych dziedzinach. Współpracujemy też na przykład ze stowarzyszeniem "Zwierzęta Ludziom", gdzie psy są włączane w proces terapeutyczny dziecka - powiedział dyrektor Andrzej Lach.
Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann podkreśla, że działalność "Budzika" pokazuje, jak można osiągnąć coś, co wydawało się niemożliwe. Jak zaznacza, klinika jest specyficznym projektem, jakiego dotąd w Polsce nie było. - Udało się grupie zapaleńców, przekonać wielu decydentów, żeby uwierzyli w coś co wydawało się mirażem. Dziś po dwóch latach są namacalne dowody - powiedział, nawiązując do liczby wybudzonych dzieci.
W klinice "Budzik" jest miejsce dla kilkunastu dziecięcych pacjentów. Teraz jest ich piętnaścioro. Dyrektor "Budzika" podkreśla, że bardzo często odbiera telefony z pytaniami o miejsca dla osoby dorosłej. Taka placówka ma dopiero powstać w Olsztynie. Rocznie będzie przyjmować kilkudziesięciu pacjentów.
Klinika Budzik ma dwa lata
Klinika Budzik, która zajmuje się dziećmi po ciężkich urazach mózgu, świętuje 2. rocznicę uruchomienia.











Jest nadzieja na "Budzik" dla dorosłych
Jak wyjaśnił wiceminister zdrowia Sławomir Neumann, trwają procedury przygotowywania pełnej dokumentacji placówki i wyceny procedur medycznych, które byłyby w niej stosowane. Ma się tym zająć Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. - To trwa kilka miesięcy i jest taka szansa, że przez końcem roku to będzie funkcjonowało. NFZ będzie mógł za to płacić, a pacjenci będą tam trafiać - powiedział Neumann.
Wiceminister zdrowia jest przekonany, że w powstaniu kliniki nie przeszkodzi okres wyborczy. Jak podkreśla, kampania wyborcza nie dotyczy takich instytucji i osób w śpiączce. - To jest warte poparcia, bo to będzie miejsce nadziei i szansy na powrót do nas dla osób, które są w śpiączce, a już skończyły 18 lat - powiedział wiceminister zdrowia.
Dyrektorem kliniki wybudzania dorosłych ma być profesor Wojciech Maksymowicz. Neurochirurg, członek rady naukowej Kliniki "Budzik", liczy na pomyślne zakończenie formalności w sprawie placówki dla dorosłych. - Ponieważ podobną drogę przeszliśmy z "Budzikiem" dla dzieci i udało się, decyzje były dość szybkie. Liczę na to, że to także się uda, choć dorośli nie wzbudzają takiego wzruszenia jak dzieci, ale bardzo potrzebują pomocy" - powiedział szef nowego przedsięwzięcia. Dodał, że teraz wszystko zależy od odpowiednich urzędów i ich pracowników.
Profesor Maksymowicz wierzy, że znajdą się też odpowiednie fundusze. Jak wylicza, na roczne funkcjonowanie kliniki wybudzania dorosłych potrzeba około 10 milionów złotych. Specjalistycznej neurorehabilitacji i pomocy w odzyskiwaniu kontaktu z otoczeniem potrzebuje około 100 osób dorosłych w ciągu roku - szacuje naukowiec.
Obecnie dorosłe osoby w śpiączce, zwykle po półtoramiesięcznym pobycie w szpitalu trafiają do domów opieki lub o wracają do domu bez szans na specjalistyczną rehabilitację. W placówce w Olsztynie mieliby być szczegółowo diagnozowani i poddawani dalszemu leczeniu.