Jesteśmy w stałej gotowości
Osama bin Laden grozi Polsce zemstą za udział w wojnie w Iraku. - Polska co pewien czas otrzymuje sygnały, że może się stać celem ataku terrorystycznego, dlatego odpowiednie służby są w stałej gotowości - poinformował dzisiaj szef MSWiA Krzysztof Janik.
Skomentował w ten sposób informacje o groźbie Al-Kaidy odwetu na państwach uczestniczących w wojnie w Iraku, w tym Polsce.
Bin Laden wezwał muzułmanów do świętej wojny przeciwko amerykańskim najeźdźcom. - Zastrzegamy sobie prawo do zemsty na krajach, które biorą udział w niesprawiedliwej wojnie przeciwko Irakowi, czyli Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Australii, Polsce, Japonii i Włochom - mówi głos na taśmie wyemitowanej przez katarską telewizję Al-Dżazira.
Wszystko wskazuje na to, że taśmy zostały nagrane niedawno. Rzekomy bin Laden oskarżył bowiem Mahmuda Abbasa, który zrezygnował w ubiegłym miesiącu ze stanowiska premiera palestyńskiego rządu, o prace na rzecz amerykańskiego wywiadu.
Minister Janik powiedział, że "od 11 września 2001 roku dość zasadniczo zmieniliśmy ochronę naszych granic. Zainstalowaliśmy na nich nowoczesny sprzęt potrzebny w poszukiwaniach ukrytych ludzi".
- Cały czas liczymy się z tym, że możemy stać się celem czy to ataku, czy że terroryści będą próbowali się u nas ukryć. Więc te zaostrzone rygory postępowania nadal funkcjonują - zaznaczył.
Pytany o podanie przykładów zaostrzenia rygorów, Janik powiedział, że najlepszym "dowodem było to, co stało się w Krakowie, kiedy ujęty został Algierczyk".
Pod koniec września policja zatrzymała na lotnisku w podkrakowskich Balicach 37-letniego Algierczyka poszukiwanego międzynarodowym listem gończym za terroryzm. Krakowski Sąd Okręgowy aresztował go na 40 dni.
Minister podkreślił, że w zakresie ochrony przed atakami terrorystycznymi Polska współpracuje ze służbami państw NATO i Unii Europejskiej. - W wyniku tej współpracy otrzymujemy szereg niezbędnych informacji - dodał Janik.
Ostatnie nagranie z głosem, który ponoć należał do saudyjskiego terrorysty, Al-Dżazira wyemitowała 10 września. Dwa dni później analitycy CIA przyznali, że wszystko wskazuje na to, że był to jego głos.
Potwierdzenie autentyczności nagrania nie jest w praktyce rzeczą łatwą - przyznaje w rozmowie z RMF Patric Macron, szef francuskiej firmy specjalizującej się w analizie podobnych dokumentów dźwiękowych. - Wszystko jest kwestią sprzętu i przygotowania - mówi. Nie ma wątpliwości, że służby wywiadowcze dysponują dawnymi, oryginalnymi nagraniami bin Ladena. Podczas sprawdzania wiarygodności nagrania analizuje się siłę, barwę i wahania głosu, np. najczęściej używanych słów. Na podstawie zgromadzonej bazy danych autentyczność głosu bin Ladena można potwierdzić bardzo szybko, w kilka godzin - przyznaje Matron. - Jednakże dużo większy problem stanowi ustalenie, czy nie chodzi przypadkiem o montaż dźwięku - zaznacza. To może trwać wiele dni.
INTERIA.PL/RMF/PAP