W wieku 89 lat zmarł Jerzy Urban - dziennikarz i rzecznik prasowy rządu PRL w latach 1981-1989. Między kwietniem a wrześniem 1989 roku pełnił funkcję ministra-członka Rady Ministrów. Od 1990 roku Urban był redaktorem naczelnym "Tygodnika NIE". Nie żyje Jerzy Urban. Miał 89 lat Jerzy Urban urodził się 3 sierpnia 1933 roku w Łodzi, jako syn Jana Urbacha (który zmienił później nazwisko na Urban). Pochodził ze zasymilowanej rodziny żydowskiej. Jesienią 1939 roku wraz z rodziną przeniósł się do Lwowa, zaś po ataku Niemiec na ZSRR, ukrywał się na Kresach Wschodnich. W latach 1951-1954 studiował na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Choć studiów nie ukończył, to już w ich trakcie rozpoczął karierę dziennikarską. Od stycznia 1956 roku pełnił funkcję kierownika działu politycznego tygodnika "Po prostu", jednak po jego likwidacji otrzymał zakaz publikowania pod własnym nazwiskiem. Urban otrzymał zakaz pracy dziennikarskiej za krytykę PRL Od 1961 roku pracował w "Polityce", lecz pisał pod pseudonimami. W cyklu swoich felietonów krytykował ówczesne władze, za co w 1963 roku został objęty zakazem pracy w zawodzie. Mimo wszystko kontynuował pracę pod pseudonimem Jan Rem, z którym był stale związany. Zakaz pracy dziennikarskiej cofnięto po odejściu Władysława Gomułki od władzy. W trakcie lat 70. Urban pisał już pod swoim nazwiskiem i, mimo braku afiliacji partyjnej, zdołał awansować na kierownika działu krajowego tygodnika "Polityka". Choć miał kontakty z przedstawicielami opozycji, miał negatywny stosunek do "Solidarności", krytykując liderów ruchu. Jerzy Urban - rzecznik stanu wojennego W latach 1981-1989 Jerzy Urban pełnił funkcję rzecznika rządu PRL. Zwoływane przez niego cotygodniowe konferencje prasowe, organizowane dla krajowych i zagranicznych dziennikarzy, były jednym z głównych narzędzi propagandowych Wojciecha Jaruzelskiego i jego obozu władzy. W związku z faktem, że urząd Urbana przypadł na okres stanu wojennego, nazywano go jego rzecznikiem, niekiedy nawet "Goebbelsem". Do końca PRL był odpowiedzialny za komunikację rządu z mediami i zagranicą. W 1983 roku postulował utworzenie "specjalnego pionu propagandowego" przy MSW, który miał być odpowiedzialny za szerzenie czarnej propagandy. W tym samym roku oskarżył Maksymiliana Kolbe o antysemityzm, zaś rok później napisał felieton krytykujący ks. Popiełuszkę. W 1986 roku nie protestował przeciwko akcji "Hiacynt", zaś w rozmowach z amerykańskimi mediami zaprzeczał, jakoby w Polsce miała miejsce nagonka na osoby homoseksualne. W 1989 roku chciał przystąpić do PZPR, lecz jego wniosku członkostwo nie rozpatrzono przed rozpadem partii. W wyborach parlamentarnych 1989 roku wystartował do Sejmu jako kandydat niezależny w okręgu Warszawa-Śródmieście, lecz przegrał z Andrzejem Łapickim. Od tego czasu przestał czynnie angażować się w politykę. Redaktor naczelny "Tygodnika NIE" W latach 1990-1999 był członkiem Socjaldemokracji Rzeczpospolitej Polskiej, zaś po przemianowaniu partii na Sojusz Lewicy Demokratycznej, posiadał legitymację partyjną do 2004 roku. Od 1990 roku został także redaktorem naczelnym stworzonego przez siebie "Tygodnika NIE", który w kontrowersyjny sposób opisywał polską rzeczywistość społeczno-polityczną. Mimo związków z lewicą postkomunistyczną, gdy stanął przed komisją ds. afery Rywina w 2002 roku, oskarżył publicznie premiera Leszka Millera o tolerowanie korupcji. Krytykował także samo SLD oraz prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego za zdradę lewicowych ideałów. W ciągu ponad 30 lat po upadku PRL był wielokrotnie oskarżany o zniesławienia wielu osób, w tym papieża Jana Pawła II, czy o obrazę uczuć religijnych. Komentarze po śmierci Jerzego Urbana Działalność i życiorys Jerzego Urbana sprawiły, że przez dekady budził kontrowersje. Śmierć publicysty wywołała w związku z tym falę komentarzy. Poseł PiS Kazimierz Smoliński nazwał Urbana "sowieckim kacykiem", który "niestety nigdy nie odpowiedział za swoje czyny". W podobnym tonie wypowiedział się wiceminister Janusz Kowalski, nazywając Urbana "komunistycznym kolaborantem". Zmarł "niestety na wolności" - dodał polityk Solidarnej Polski. Publicysta Piotr Semka określił rzecznika kolejnych rządów PRL "siewcą nienawiści", który stanowi przykład "fascynacji złem za życia". Zdaniem dziennikarza to emocje podsycane przez Urbana przyczyniły się do zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki. W opinii Tomasza Lisa funkcja rzecznika rządu PRL jest w życiorysie Urbana nie do obrony, lecz w roli dziennikarza był on "człowiekiem wybitnym". "Jedno z najlepszych powojennych piór w Polsce" - dodał. "Dla wielu złowrogi propagandzista. Dla innych prześmiewca i mistrz ciętego pióra" - stwierdził poseł Maciej Gdula. Parlamentarzysta podsumował, że mimo wszelkich ocen Urban był "jednym z najznakomitszych polskich felietonistów", a także "świetnym obserwatorem i krytykiem charakterów". "Umysł błyskotliwy, choć dość płytki" - stwierdził Janusz Korwin-Mikke. Zdaniem polityka w okresie PRL Urban był "wybitnym, niezależnym publicystą" oraz "uczciwym cynikiem", który czasem zaczął "pobadać w łatwiznę" wskutek braku "zahamowań moralnych".