Jak Miller się wygadał
Potwierdza się, że podczas tajnego przesłuchania przed komisją ds. Orlenu Leszek Miller przyznał, że już po odtajnieniu notatek wywiadu na temat spotkania Kulczyk-Ałganow rozmawiał z poznańskim biznesmenem.
Jak wynika z tajnych stenogramów tego przesłuchania, są spore rozbieżności między tym, co były premier mówił śledczym w piątek za zamkniętymi drzwiami, a tym, co zeznał dzień później na jawnym posiedzeniu komisji.
W piątek Miller powiedział, że w czasie spotkania, które miało miejsce w październiku, pytał Kulczyka, czy powoływał się on na prezydenta w czasie rozmowy z Władimirem Ałganowem. Były premier nie był pewien, gdzie się spotkał z Kulczykiem. - Albo w (Polskiej - red.) Radzie Biznesu, albo przy jakiejś okazji w kancelarii, nie jestem pewien - mówił. - W jakiej kancelarii? - spytał Roman Giertych. - Premiera - odparł Miller.
- To pan był z panem Kulczykiem w Kancelarii Premiera w październiku 2004, tak? - pytał dalej Giertych. - Panie przewodniczący, nie jestem pewien, gdzie się spotkałem, mogę to ustalić, natomiast mogę panu potwierdzić, że takie spotkanie miało miejsce, no a w trakcie tego spotkania zadałem to pytanie, czy Jan Kulczyk powoływał się na prezydenta, w oparciu o znaną notatkę i uzyskałem odpowiedź, że nie, że się nie powoływał - odpowiedział premier.
Miller nie umiał też sobie przypomnieć, kto w tych rozmowach uczestniczył. Wykluczył, by byli tam premier Marek Belka i szef ABW Andrzej Barcikowski, natomiast nie pamiętał, czy byli tam liderzy SLD - Krzysztof Janik i Marek Dyduch.
Dzień później już na jawnym posiedzeniu komisji były premier zeznawał inaczej. Oświadczył wtedy, że w Kancelarii Premiera nie był "z całą pewnością" od czasu swojej dymisji w maju do końca listopada, a do spotkania z Kulczykiem doszło w pałacyku Polskiej Rady Biznesu i to nie w październiku, a miesiąc wcześniej, we wrześniu. W październiku zaś Miller miał tylko rozmawiać z biznesmenem przez telefon i wtedy to pytał go o "pierwszego". Nieścisłości w swoich zeznaniach w tej sprawie Miller tłumaczył roztargnieniem.
Według niektórych członków komisji śledczej, październikowe spotkanie byłego premiera z Kulczykiem mogło służyć uzgadnianiu ich zeznań przed komisją.
INTERIA.PL/RMF/PAP