Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Jak Cimoszewicz poszedł w las...

Dzisiejsza prasa sporo miejsca poświęca zachowaniu Włodzimierza Cimoszewicza przed orlenowską komisją śledczą.

/INTERIA.PL

Sobotnia konfrontacja marszałka Sejmu ze śledczymi trwała zaledwie 20 minut. Marszałek zarzucił 7 (na ośmiu) członkom komisji stronniczość, chęć wykorzystania przesłuchania w walce o fotel prezydencki i zażądał wykluczenia ich z przesłuchania. Powołując się na przepisy ustawy o komisji, stwierdził, że rozstrzygnąć ma to Prezydium Sejmu. Po czym uznał przesłuchanie za zakończone. Zabrał teczkę i wyszedł. Posłuchaj relacji reportera RMF Tomasza Skorego:

Zagotowało się. Roman Giertych (LPR) był tak zbulwersowany, że żądał nawet doprowadzenia Cimoszewicza przed swoje oblicze przez straż marszałkowską. Kilkanaście minut później Cimoszewicz komentował na konferencji prasowej: "Zachowanie niektórych posłów przypomina zachowanie pieska, który jak nie może ugryźć, to chce przynajmniej obsikać". I opuszczając Sejm, stwierdził, że ma do zrobienia ważniejsze sprawy niż zeznania przed komisją: "Jadę do lasu" - rzucił - relacjonuje "Gazeta Wyborcza".

Jak wynika z błyskawicznego sondażu gazety, takie zachowanie nie spodobało się większości Polaków. 58 proc. badanych źle oceniło zachowanie Cimoszewicza. Co więcej - 54 proc. uważa, że notowania prowadzącego aktualnie w przedwyborczych sondażach marszałka Sejmu po tej zagrywce spadną. Co piąty respondent (21 proc.) jest przeciwnego zdania - że wzrosną. Takie są wyniki błyskawicznego sondażu "Gazety Wyborczej" zrobionego w niedzielę przez PBS. Przy tym wysoki odsetek badanych - aż 72 proc. - już dzień po wydarzeniu stwierdził, że o nim słyszał, choć miało ono miejsce w lipcowy weekend - podkreśla dziennik.

Dobrze zachowanie Cimoszewicza oceniło 28 proc. ankietowanych, 14 proc. nie umiało go ocenić. Zła ocena zachowania Cimoszewicza nie znaczy, że samą komisję oceniamy dobrze. Prawie połowa ankietowanych uważa, że komisja realizuje partyjne interesy swoich członków. Tylko co trzeci badany jest przekonany, że komisja zmierza do wyjaśnienia sprawy. Jednak - jak pokazują wyniki sondażu - dla opinii publicznej być może nie jest to wystarczający powód, by uchylać się od zeznań przed nią - pisze "Gazeta Wyborcza".

Badanie dla "Gazety Wyborczej" przeprowadziła Pracownia Badań Społecznych (PBS) 10 lipca na reprezentatywnej 500-osobowej próbie dorosłej ludności Polski, metodą sondażu telefonicznego.

A o co chodziło w zagrywce Cimoszewicza? W dowcipnym felietonie w tygodniku "Wprost" Maciej Rybiński tak streszcza sobotnią awanturę marszałka Sejmu przed komisją śledczą: "Pan Włodzimierz Cimoszewicz oświadczył, że nie pozwoli się przesłuchiwać przez osoby nie popierające jego kandydatury w wyborach prezydenckich. Gdyby przesłuchującymi byli zwolennicy Cimoszewicza, to oczywiście chętnie poddałby się badaniom" - dworuje sobie Rybiński.

Przypomnijmy. Na 26 lipca sejmowa orlenowska komisja śledcza wezwała Włodzimierza Cimoszewicza na ponowne przesłuchanie. Śledczy zapowiadają także wniosek do Sądu Okręgowego w Warszawie o ukaranie marszałka Sejmu karą porządkową za samowolne opuszczenie sobotniego posiedzenia komisji. Maksymalna kara to 3 tysiące złotych.

INTERIA.PL/RMF/PAP

Zobacz także