Fundacja Viva, zajmującą się obroną zwierząt zarzuciła b. dyrektorowi w prywatnym akcie oskarżenia, że "długotrwale przetrzymywał" Mago w bunkrze, bez światła, wybiegu i możliwości przebywania w naturalnych dla niedźwiedzia pozycjach oraz, że nie dołożył starań, aby te warunki poprawić. Wcześniej wrocławska prokuratura dwukrotnie umarzała dochodzenie w sprawie Mago. B. dyrektor został uniewinniony od zarzutu znęcania się nad niedźwiedziem. Natomiast Fundacja Viva ma zapłacić na rzecz Gucwińskiego 3 tys. zł. tytułem kosztów obrony. Sędzia Anna Orańska-Zdych w uzasadnieniu wyroku powiedziała, że chociaż niedźwiedź rzeczywiście 9 lat przebywał w złych warunkach, w betonowej gawrze, nie można uznać tego za znęcanie, ponieważ Gucwiński starał się cały czas poprawić te warunku m.in. szukając dla Mago miejsca w innym ogrodzie zoologicznym. - Istotnie, na podstawie jego decyzji niedźwiedź został umieszczony w tych warunkach, miała być to jednak tylko sytuacja tymczasowa. Cały ten czas oskarżony szukał dobrego miejsca, w którym mógłby umieścić niedźwiedzia brunatnego. Mago miał być oddany za darmo, nawet oferowano przewiezienie go. Niestety nie znalazła się odpowiednia placówka - mówiła sędzia. Orańska-Zdych podkreśliła, że powodem umieszczenia Mago w gawrze była m.in. konieczność zapewnienia bezpieczeństwa zwiedzającym, bo niedźwiedź był wyjątkowo duży, a ówczesne zabezpieczenia w ogrodzie nie były dostateczne. Gucwiński zdecydował się też na oddzielenie Mago, aby nie dopuścić do kazirodczego rozmnażania się niedźwiedzi, co wcześniej się wydarzyło. Sędzia powiedziała też, że zwierzę było dobrze odżywiane, a klatka regularnie sprzątana. Lekarze weterynarii i zewnętrzne kontrole wykazały, że niedźwiedź był w dobrym stanie. - Materiał dowodowy nie wskazał, by Gucwiński miał zamiar znęcać się i aby się znęcał nad niedźwiedziem - dodała sędzia. Ponad 70-letni Gucwiński, który od 2007 roku jest na emeryturze, przyjął wyrok z wyraźną ulgą. Na sali sądowej była z nim żona - Hanna Gucwińska. Po wyjściu z sali b. dyrektor zoo powiedział dziennikarzom, że "hańbą dla Wrocławia jest tego rodzaju oskarżenie", ale nie ma pretensji do działaczy fundacji, bo "oni działają w tym samym kierunku tylko im się nie chce zapoznać z faktami". - Niedźwiedź był pretekstem nagonki, jaką na nas spowodowano wykorzystując państwa. Te nagonkę z trudem przeżywany, ale jakoś sobie damy radę - dodał b. dyrektor zwracając się do dziennikarzy. Natomiast Hanna Gucwińska dodała, że przez lata działalności we wrocławskim ogrodzie zoologicznym ją i jej męża można było poznać i nie zarzucać im takich rzeczy. - Nie zgadzam się z wyrokiem, a przede wszystkim z jego uzasadnieniem. Sąd nie rozwiał wszystkich naszych wątpliwości, dlatego będzie apelacja - powiedziała z kolei pełnomocnik fundacji Viva Iwona Elżanowska.