"Idą ciężkie czasy i będziemy musieli przekonać Polaków, żeby zaufali nam także w dniu wyborów. Razem musimy wygrać z PiS. Nie możemy zawieść tego zaufania, którym w ostatnich sondażach obdarzyli nas Polacy. Przed nami 2,5 roku ciężkiej pracy i wojny z PiS, który ma swojego prezydenta i bezwzględną większość w Sejmie i Senacie" - przekonuje w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem lider PO. Jak Polacy mają uwierzyć jego partii, skoro nawet Jacek Saryusz-Wolski mówił, że wysiada z Platformy na przystanku "wolność" - dopytuje dziennikarz. "Zobaczymy, jak naprawdę nazywa się przystanek "wolność" i czy to jest przystanek MSZ, czy Rada Bezpieczeństwa ONZ, czy jakaś inna funkcja - odpowiada Schetyna. W jego opinii, Jacek Saryusz-Wolski sprzedał się PiS. "Nie odmawiam mu zasług we wprowadzeniu Polski do UE i budowy PO, ale na końcu okazał się zdrajcą" - stwierdza. Jak przekonuje, dawny członek PO stał się dziś symbolem politycznej zdrady. "Przyjął polityczną ofertę przeciwników EPL, chcąc jednocześnie pozostać w EPL i czerpać korzyści z zasiadania w grupie parlamentarnej" - mówi. Stwierdza jednocześnie, że wybór PiS jest dla Jacka Saryusza-Wolskiego równoznaczny z wyborem Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (do których należą eurodeputowani z partii Jarosława Kaczyńskiego). Więcej w "Rzeczpospolitej".