Graś: Przetarg miał osłonę kontrwywiadu
Przetarg stoczniowy był otoczony osłoną kontrwywiadowczą; jeśli służby specjalne podejrzewały nieprawidłowości, powinny powiadomić prokuraturę - powiedział rzecznik rządu Paweł Graś, odnosząc się do informacji, że do najwyższych władz w państwie CBA przesłało dokumenty dotyczące nieprawidłowości przy sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie.
- Na wyraźne polecenia pana premiera Tuska i z inicjatywy pana ministra Grada (chodzi o ministra skarbu Aleksandra Grada) przetarg stoczniowy otoczony był osłoną kontrwywiadowczą przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralne Biuro Antykorupcyjne i inne służby odpowiedzialne za pilnowanie ekonomicznych interesów państwa - podkreślił.
Graś ocenił, że jeśli te służby w toku swoich działań natrafiły na podejrzenie popełnienia przestępstwa powinny zawiadomić o tym prokuraturę. - Chcielibyśmy, by ta służba (CBA) zachowywała się w sposób profesjonalny. Ten sposób działania i ta zagadkowość świadczy o dwóch możliwościach - albo o skrajnym braku profesjonalizmu w CBA, albo co gorsze - i na razie ciągle nie chcę w to wierzyć - o otwartym wypowiedzeniu przez jedną służbę specjalną wojny państwu polskiemu oraz instytucjom tego państwa w obronie odwoływanego Mariusza Kamińskiego. Mam nadzieję, że to tylko ten pierwszy scenariusz - zaznaczył.
Według rzecznika rządu ci, którzy byli zaangażowani w stoczniowy przetarg mieli świadomość, że jest on dokładnie monitorowany przez służby specjalne, które zapewniają temu procesowi bezpieczeństwo.
Jego zdaniem, szef CBA Mariusz Kamiński nie wywiązał się z ustawowych obowiązków, ponieważ mając wiedzę o możliwości popełnienia przestępstwa przy prywatyzacji stoczni, nie skierował sprawy do prokuratury. - Minister Kamiński zamiast wykonywać zapisy ustawy o CBA, zamiast, gdy powziął wiedzę o możliwości popełnienia przestępstwa informować właściwe organy, czyli prokuraturę, dokonuje operacji po raz kolejny rozesłania materiałów do marszałków, wicemarszałków Sejmu. Wszystko wskazuje na to, że pan premier otrzymał ten materiał dzień później, niż marszałkowie i pan prezydent, co budzi ogromne zdziwienie. Wydaje się, że jako zwierzchnik i przełożony pana Kamińskiego powinien ten materiał otrzymać jako pierwszy - zwrócił uwagę.
Dodał, że marszałkowie otrzymali ten dokument 8 października, a premier 9 października. Zaznaczył jednak, że nie wiadomo, czy materiały do obu stron trafiły materiały o tej samej treści.
- Jeśli chodzi o treści tam zawarte w tej chwili niewiele można powiedzieć. Wiemy tyle, co z doniesień medialnych. Myślę, że więcej będzie można powiedzieć w poniedziałek. Obserwując ten ciąg technologiczny wszystko wskazuje na to, że w poniedziałek w jednym z dzienników ukażą się materiały, stenogramy. Wtedy bezpośrednio będziemy mogli się do nich odnosić - podkreślił. Ocenił, że najprawdopodobniej nie zostały one opublikowane w sobotę, by nie zakłócać uroczystości w Pałacu Prezydenckim dotyczących ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego.
Graś zapowiedział, że przygotowywane jest oświadczenie Agencji Rozwoju Przemysłu w tej sprawie. - Również minister Grad, który powrócił z urlopu, zajmuje się już w tej chwili tą sprawą; pracuje nad analizą procesu przetargowego, wszystkich okoliczności, które z tym przetargiem się wiążą - powiedział.
Podkreślił, że Kancelaria Premiera po otrzymaniu w piątek od CBA materiałów i po ich analizie podjęła decyzję o natychmiastowym skierowaniu do prokuratury zawiadomień o dwóch przestępstwach. - Po pierwsze - o podejrzeniu przestępstwa wynikającego z treści tego dokumentu, czyli związanego z prywatyzacją stoczni - powiedział. Po drugie - według rzecznika rządu - analiza dokumentów z CBA może świadczyć o tym, że Kamiński - mimo, iż dysponował wystarczającą wiedzą o możliwości popełnienia przestępstwa - nie wywiązał się ze swoich ustawowych obowiązków. Mając wiedzę nie poinformował prokuratury o możliwości zaistnienia przestępstwa.
Na pytanie, czy któryś z ministrów jest podejrzany o nieprawidłowości przy sprzedaży majątku stoczni, Graś odpowiedział: "W tej sprawie nie ma żadnych podejrzanych". Dodał, że po analizie materiałów w tej sprawie wypowie się prokuratura. "Będzie ona konsekwentnie i szybko prowadzona" - podkreślił. Na pytanie, czy w kręgu podejrzeń jest minister Grad, Graś dodał, że "o żadnych nazwiskach w tej chwili nie można mówić, trzeba poczekać na działania prokuratury w tej sprawie, albo na poniedziałkowe wydanie jednej z gazet".
Zobacz też:
Rzecznik rządu poinformował, że wszystko wskazuje na to, iż premier otrzymał od CBA zarówno materiał analityczny, jak i cześć materiałów, które można uznać za materiały operacyjne. Graś podkreślił, że jest zdziwiony postępowaniem Kamińskiego. - Szef CBA - zgodnie z ustawą - informując prezydenta, Sejm, Senat i premiera ma prawo przesyłania tam materiałów analitycznych a nie materiałów operacyjnych - powiedział. Dodał, że materiały operacyjne związane z podejrzeniem przestępstwa szefowie służb rozsyłają nie na szeroki rozdzielnik, ale do prokuratury.
Graś zapowiedział, że "jeśli okaże się, że urzędnicy, czy ktokolwiek związany z tą sprawą naruszał prawo, to oczywiście to można się spodziewać ich dymisji". Zaznaczył jednak, że najpierw sprawą musi zająć się prokuratura i to jej opinia będzie w tej sprawie decydująca i wiążąca.
Jego zdaniem, wszystko wskazuje na to, że w dokumentach, które otrzymał premier, nie ma żadnej informacji o tym, że z tą sprawą Kamiński zwrócił się do prokuratury.
Kamiński poinformował w sobotnim oświadczeniu, że w poniedziałek skieruje zawiadomienie do prokuratury w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa przy sprzedaży stoczni. CBA argumentuje, że zawiadomienie nie wpłynęło wcześniej, ponieważ Biuro przygotowuje niezbędne materiały.
"W piśmie do Prezesa Rady Ministrów Szef CBA zaznaczył, że skieruje do Prokuratury zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnieniu przestępstwa w tej sprawie. Mając jednak na uwadze stanowisko Prokuratury w sprawie afery hazardowej, uzależniające wszczęcie postępowania od przekazania stenogramów, CBA przygotowuje materiały w trybie art. 17 ust. 15 ustawy o CBA. Po przygotowaniu tych materiałów, zawiadomienie takie zostanie złożone do Prokuratora Generalnego w dniu 12 października 2009 r" - głosi komunikat szefa CBA.
"Nie są więc uprawnione i nie znajdują oparcia w stanie faktycznym i obowiązującym porządku prawnym zarzuty formułowane przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów wobec Szefa CBA" - napisano w oświadczeniu.
Minister w Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak powiedział, że nieprawidłowościami przy sprzedaży stoczni należy zająć się bardzo poważnie. - Musi się tym zająć prokuratura, musi się tym zająć Sejm, musi się tym zająć opinia publiczna - podkreślił.
Jego zdaniem, w związku z tym, że sprawa dotyczy życia publicznego w Polsce i ważnych spraw z punktu widzenia funkcjonowania skarbu państwa powinna być może powinna powstać komisja śledcza. - Praktyka pokazuje, że jeśli chodzi o ocenę działań władzy bieżącej, to jednak zwykle komisja śledcza jest narzędziem lepszym niż prokuratura - powiedział zaznaczając, że niczego w tej sprawie nie chce przesądzać.
W piątek szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski złożył do prokuratora generalnego zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w procesie sprzedaży składników majątku stoczni. Jednocześnie Arabski zawiadomił o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez szefa CBA, który mimo iż miał dowody pozwalające na wszczęcie postępowania karnego ws. sprzedaży majątku stoczni nie przekazał ich prokuratorowi generalnemu.
Pierwsze ma datę 6 października i informuje o niezgodnych z prawem zachowaniach osób pełniących funkcje publiczne w procesie sprzedaży składników majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie. Drugie z 9 października jest jego uzupełnieniem. Z obu pism wynika, że w toku prowadzonych przez CBA czynności zgromadzono dowody wskazujące na uzasadnione podejrzenie popełnienie przestępstwa przez wskazane w tych materiałach osoby pełniące funkcje publiczne. Sobotnia "Rzeczpospolita" podaje, że w materiałach pojawiają się nazwiska ministra skarbu Aleksandra Grada i zdymisjonowanego wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda.
"Rzeczpospolita" twierdzi, że o wszczęcie śledztwa w sprawie stoczni prosił CBA poseł PiS Zbigniew Kozak. Powoływał się przy tym na pismo szefa Związku Zawodowego Stoczniowiec Leszka Świętczaka, który twierdzi, że wiele składników majątkowych Stoczni Gdynia zostało na niejasnych zasadach przekazanych do spółek córek. Świętczak wskazywał na firmy Europlazma i Euro-Guard, które zostały sprzedane za niewielkie pieniądze, ok. kilkuset tysięcy złotych, osobom fizycznym. Tymczasem zobowiązania wobec tych spółek sięgały kilku milionów. Po przejęciu firm stocznia uregulowała zaległe zobowiązania.
INTERIA.PL/PAP