- Czuję się zaszczuty. Zarzuty wobec mnie to pomówienie - powiedział Golik dziennikarzom. Nie wiem, kto i dlaczego postanowił mnie zniszczyć - żalił się europoseł. Na konferencji prasowej Golik nie sprecyzował, czy miał kogoś na myśli. Powiedział tylko, że może chodzić o pieniądze, jednak nie odpowiedział na żadne z postawionych mu pytań dotyczących sprawy. Do prokuratury w Brukseli trafiła skarga złożona przez francuską prostytutkę, która oskarża posła Golika o gwałt, sprawę ujawniły belgijskie media w sobotę. Golik powiedział, że postępowanie w Brukseli, nawet jeśli się toczy, to w sprawie, a nie przeciwko jego osobie. Dodał, że prokuratura belgijska nie poinformowała go do tej pory o losach prowadzonego postępowania. - Moje życie właściwie w ciągu jednego dnia zostało zrujnowane, słowa prostytutki postawiono przeciwko moim i wydano bezwzględny wyrok. Bez prawa do obrony - oświadczył. Posłuchaj: Jak poinformował, nie jest prawdą, że oskarżająca go prostytutka miała jego telefon komórkowy. - To kłamstwo. Nie zgubiłem telefonu, nie skradziono mi go - powiedział Golik, pokazując telefon komórkowy. - Natomiast jakiś czas temu zaginął mój notatnik elektroniczny, mój palmtop. Przypuszczam, że to właśnie tym notatnikiem mogła się posłużyć ta kobieta - dodał. Golik uważa, że zarzuty wobec niego można bardzo łatwo zweryfikować, ponieważ - jak wyjaśnił - budynek parlamentu jest monitorowany i można sprawdzić, kiedy wychodził z budynku. Europoseł zaapelował też do mediów, aby nie ferowały wyroków, zanim sprawy nie wyjaśni prokuratura lub sąd. Jak dodał, nie wie, kto i dlaczego postanowił - jak to określił - go zniszczyć. - Albo chodzi o pieniądze, albo o coś znacznie więcej - ocenił. Zasugerował, że atak na niego mógł być spowodowany jego działaniem przeciwko budowie Gazociągu Północnego na dnie Bałtyku. Rozdał dziennikarzom materiały, które mają świadczyć o jego aktywności w tej sprawie - m.in. list do Greenpeace i szefa Parlamentu Europejskiego Josepa Borrella. - Być może tu państwo znajdziecie odpowiedzi - zwrócił się do dziennikarzy. Po wygłoszeniu oświadczenia Golik nie chciał odpowiadać na żadne pytania dziennikarzy. W jego zastępstwie, odpowiedzi udzielali adwokaci - Pierre Allard i Agata Michalska. Pod koniec konferencji jeden z dziennikarzy wręczył europosłowi kosz prezerwatyw. Oburzony Golik szybko opuścił salę konferencyjną. W ubiegłym roku, w eurowyborach, Golik dostał się na listę Samoobrony z rekomendacji środowisk gospodarczych. Zdobył mandat w okręgu łódzkim. Po kilku miesiącach jako jeden z dwóch posłów Samoobrony przystąpił w europarlamencie do Partii Europejskich Socjalistów. Wiceprzewodniczący Samoobrony Stanisław Łyżwiński powiedział, że jeśli potwierdzą się zarzuty wobec eurodeputowanego Bogdana Golika, może go to drogo kosztować. Posłuchaj relacji RMF: