"Gej twoim bratem"
Nie milkną kontrowersje wokół odwołania przez prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego Parady Równości. Dzisiaj odbędzie się nawet w tej sprawie specjalna sesja stołecznej Rady Miasta.
- Chcemy od prezydenta Kaczyńskiego wyjaśnienia, dlaczego jako organ administracji samorządowej, zanim jeszcze zapoznał się z wnioskiem, już ferował wyrok w tej sprawie - powiedział radny SLD, Andrzej Golimont. - Radni Sojuszu są zwolennikami hasła "Prezydencie Kaczyński - gej twoim bratem" - oświadczył.
Lech Kaczyński już w połowie maja zapowiadał, że nie zgodzi się na Paradę Równości. Negatywną decyzję w tej sprawie wydał w miniony piątek 3 czerwca. Oficjalnym powodem odmowy było niedostarczenie przez organizatorów parady - Fundację Równości - projektu zmiany organizacji ruchu drogowego.
- Chcemy się dowiedzieć, czy prezydent miał wizję, a tym samym zyskał jakieś wyjątkowe, nadprzyrodzone zdolności, czy lekceważy sobie prawo. Obawiamy się, że prezydent ma pewien kłopot ze sobą: albo jest nawiedzony, albo jest zakłamany - wyjaśnił Golimont.
Przewodniczący Rady Miasta, Karol Karski z PiS, broni decyzji Kaczyńskiego. Jak tłumaczy, prawo jest równe wobec wszystkich: projekt zmiany organizacji ruchu jest bardzo istotny i składany zawsze przez wszystkie organizacje, które chcą zorganizować w mieście tego typu wydarzenie. Według Karskiego, organizatorzy parady mieli w jej trakcie wykorzystać "kilka platform, na których znajdowaliby się geje i lesbijki", a mieszkańcy miasta mają prawo do tego, by nie być epatowani takimi widokami".
"Żaden homofob nam tego nie zabroni"
Parada miała być elementem Dni Równości (10-12 czerwca). Jej organizatorzy odwołali się od decyzji władz stolicy do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Wpadli też na pomysł też na pomysł, jak ominąć prezydencki zakaz.
"Prawie wszyscy dowiedzieli się już z mediów, że parady nie będzie. Parada jednak będzie! Ale niestety nie taka, o jakiej marzyliśmy: wolna, równa, wesoła. Nie znaczy to jednak, że zrezygnowaliśmy - wciąż jesteśmy radośni i dumni. I żaden homofob nam tego nie zabroni" - czytamy na oficjalnej stronie organizatorów parady.
Po tym, jak Lech Kaczyński zakazał zorganizowania przemarszu gejów i lesbijek ulicami miasta, organizatorzy postanowili 11 czerwca zorganizować na planowanej trasie marszu kilka wieców. Jednak prezydent stolicy nie zgodził się i na to, zezwalając tylko na ostatni z zaplanowanych wieców, czyli tzw. festyn rodzinny na Placu Defilad.
Obrońcy praw człowieka protestują
Komitet Helsiński w Polsce postanowił wysłać swoich obserwatorów na wiece, które odbędą się zamiast Parady Równości. Obserwatorzy będą sprawdzać, czy na miejscach zgromadzeń nie dojdzie do naruszeń praw człowieka i obywatela. Komitet Helsiński wezwał także prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego do "poszanowania obowiązującego prawa".
Z informacji Komitetu wynika, że zakaz zmobilizował osoby, które przyjdą, by "wyrazić solidarność z grupą dyskryminowaną przez władze Warszawy". O solidarność z uczestnikami wieców zaapelowały także organizacje pozarządowe.
Nie tylko Polska zakazuje
Warto zaznaczyć, że nie tylko w naszym kraju zabrania się organizowania Parad Równości. Podobną decyzję podjął ostatnio rząd Singapuru. Zakazał on parady gejów i lesbijek jako "pozostającej w sprzeczności z interesami społeczeństwa". Tegoroczna impreza prawdopodobnie zostanie przeniesiona do Tajlandii, na chętnie odwiedzaną przez turystów wyspę Phuket.
Parady odbyły się za to w ostatnim czasie w Brazylii i we Włoszech. W Guy Pride w Mediolanie wzięło udział 100 tysięcy osób. Największe kontrowersje wzbudził udział dzieci par homoseksualnych. Byli też politycy otwarcie przyznający się do homoseksualizmu oraz przedstawiciele partii komunistycznej. Wiecowi nie towarzyszyły żadne incydenty ani, co się podkreśla, zbyt duże zainteresowanie przechodniów.
Z kolei w brazylijskiej paradzie w Sao Paulo uczestniczyło blisko 2 miliony przyodzianych w pełne przepychu stroje gejów, lesbijek i transwestytów. Tam także pojawili się politycy, gorliwie wspierający homoseksualistów. I także tam nie było zamieszek.
Homoseksualiści walczą o swoje
Parady Równości organizowane na całym świecie mają nie tylko rozrywkowy cel. Są także świetną okazją, by geje i lesbijki mogli publicznie domagać się praw - chodzi tu na ogół o możliwość legalizacji związków homoseksualnych.
Niektóre kraje zezwoliły już na zawieranie gejowskich ślubów. Dwa włoskie regiony, Toskania i Marche, uznają związki homoseksualne, na co pozwalają lokalne konstytucje. Także Izba niższa hiszpańskiego parlamentu zatwierdziła w kwietniu kontrowersyjny projekt ustawy, która legalizuje małżeństwa osób tej samej płci, a nawet zezwala na adoptowanie dzieci przez pary homoseksualne.
We Francji osoby tej samej płci mogą rejestrować swoje związki w urzędach, ale prawodawstwo dotyczące tych związków nie stawia ich na równi z instytucją małżeństwa. Obecnie toczy się debata na temat adopcji dzieci przez osoby homoseksualne, czemu rządząca centroprawica jest przeciwna. Ostatnio francuski Senat przyjął ustawę, która m.in. wprowadza surowe kary za "znieważające i obraźliwe" uwagi wobec homoseksualistów. Z kolei Szwajcarzy poparli ustawę o partnerstwie, niemal zrównującą pary homoseksualne z małżeństwami w przeprowadzonym kilka dni temu referendum.
W sprawie gejów i lesbijek wypowiedział się także polski parlament. W Sejmie znajduje się projekt ustawy o rejestrowaniu związków osób tej samej płci. Zgodnie z nim, zarejestrowanie związku w Urzędzie Stanu Cywilnego będzie wiązało się z nabyciem wielu uprawnień, głównie o charakterze ekonomicznym, m.in. prawa do dziedziczenia po zmarłym partnerze i prawa do ubiegania się o alimenty już po wyrejestrowaniu związku. Projekt ustawy nie przewiduje możliwości wspólnego opodatkowania partnerów. Ustawa nie dopuszcza także adopcji ani przysposabiania dzieci przez takie związki.
INTERIA.PL/PAP