Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Esbecy są zgodni: Gilowska nie była agentem

Zyta Gilowska nie była agentem - uważają trzej byli oficerowie SB, którzy w czwartek zeznawali w procesie lustracyjnym b. wicepremier. Ona sama ma satysfakcję, "że świadkowie mówią prawdę". Wyrok może zapaść już 23 sierpnia.

/Agencja SE/East News

Już ze słów pierwszego z przesłuchiwanych świadków wynika, że esbecy mogli tworzyć całkowitą fikcję. Posłuchaj relacji Agnieszki Burzyńskiej:

Według mojej wiedzy, Zyta Gilowska nie była tajnym współpracownikiem - zeznał były naczelnik wydziału kontrwywiadu w lubelskiej SB Janusz Gembala. Wcześniej zapewniał sąd, że nie spotkał się w swojej pracy z kryptonimem TW "Beata". Pierwszy raz taki kryptonim poznałem podczas przesłuchania u rzecznika interesu publicznego - dodał.

Gembala był drugim świadkiem zeznającym w czwartek w procesie Zyty Gilowskiej. 67-letni oficer był przełożonym Witolda Wieczorka, który był oficerem prowadzącym TW "Beata". Wieczorek zeznał, ze fikcyjnie zarejestrował Gilowską jako TW "Beata", by chronić ją i jej męża.

Gembala przyznał, że nadzorował prace Wieczorka, którego nazwał "solidnym rzemieślnikiem". - Był dosyć skryty, bałaganiarz, a ja lubiłem mieć porządek w aktach - mówił Gembala o Wieczorku.

Dodał, że Wieczorek nie zwracał się do niego o fikcyjną rejestrację Gilowskiej.

Mieliśmy "pod opieką" kilkunastu członków arabskiej organizacji terrorystycznej - ujawnił także Gembala. Chodzi o "Czarny Wrzesień" - organizację, która stoi za zamachem na izraelskich sportowców podczas olimpiady w Monachium w 1972 r. Gembala mówiąc o tym, odpowiedział na pytanie sądu o to, jaki był zakres zainteresowań kontrwywiadu SB w Lublinie. Nie zdradził szczegółów tej sprawy.

Do momentu przesłuchania przez Rzecznika Interesu Publicznego nie miałem żadnej wiedzy o TW "Beata" - zeznał trzeci były esbek Zygmunt Lebioda.

Wcześniej zeznawał inny były esbek, Marian Rapa, którego część zeznań utajniono. Pytany przed utajnieniem, czy były fikcyjne rejestracje w jego wydziale, odparł, że "za nikogo ręczyć nie może".

Mówił też, że wydatki np. na kawę, czy ciastka podczas spotkań z agentami pokrywano z funduszu operacyjnego SB. Nie żądano zaś pokwitowania nagrody dla agenta za dobrą pracę, wystarczyła notatka oficera prowadzącego dla przełożonego - zeznał świadek.

Rapa powiedział, że do kontroli ministerialnej oficerowie danej jednostki SB sami typowali, które akta zostaną przejrzane. - Chodziło o to, żeby się pochwalić - dodał. - Część akt do kontroli była jeszcze wybierana losowo, ale nie było obawy, że kontrolujący pójdą na spotkanie ze źródłem - podkreślił.

- Szanujący się oficer kontrwywiadu nie powinien zlecać zadań swojemu źródłu podczas rozmów towarzyskich - oświadczył esbek, pytany o taką ewentualność przez zastępcę Rzecznika Interesu Publicznego Jerzego Rodzika. Świadek zaznaczył, że "w jego wydziale nie werbowano agentów na podstawie kompromitujących materiałów".

Dzisiejsze przesłuchania mogą odsłonić mechanizm kreowania agentów i rzucić nowe światło na dokumenty, które mogą mieć potężny wpływ na przebieg politycznej kariery. Proces jednak raczej nie pozwoli znaleźć odpowiedzi na pytanie, kto wyciągnął teczkę Gilowskiej z archiwów i dlaczego zrobił to akurat teraz. Politycznie ważniejsze pytanie dotyczy szantażu lustracyjnego - tym jednak zajmuje się prokuratura w Gdańsku.

Proces lustracyjny Zyty Gilowskiej może zakończyć się już w sierpniu. Premier chce, by była wicepremier szybko wróciła do rządu.

Jak informuje "Życie Warszawy", Jarosław Kaczyński zaraz po zakończeniu wczorajszej rozprawy w sądzie lustracyjnym zaprosił byłą szefową resortu finansów do swojej kancelarii. O tym, jak bardzo premier ceni Zytę Gilowską, świadczy przebieg ich rozmowy. Jak ujawnił "ŻW" Kaczyński, rozmawiali nie tylko o procesie Gilowskiej, ale też o polityce budżetowej rządu.

- Dyskutowaliśmy o reformie finansów publicznych, o sprawach budżetowych, o zachowaniu kotwicy budżetowej i oczywiście o sytuacji pani profesor Gilowskiej - powiedział w rozmowie z "ŻW" premier Kaczyński. - Oferta powrotu Zyty Gilowskiej do rządu po zakończonym dla niej pomyślnie procesie lustracyjnym jest nadal aktualna - dodał premier.

A to, że rozpoczęty wczoraj proces skończy się wyjątkowo szybko, jest niemal pewne. Według informacji "ŻW", będzie on przebiegał we wręcz ekspresowym tempie. Była wicepremier zapowiedziała, że nie będzie wnosić o powołanie żadnych świadków, bo zna akta sprawy. Do przesłuchania zostali więc już tylko byli oficerowie Służby Bezpieczeństwa. Sąd wyznaczył kolejne terminy rozpraw na dziś i jutro oraz na 9 sierpnia. Rozprawy mogą odbyć się także w drugiej połowie sierpnia, a pod koniec miesiąca najprawdopodobniej zapadnie wyrok - przewiduje "ŻW".

RMF/INTERIA.PL/PAP

Zobacz także