Dudziński podważa wyrok sądu
Szef kampanii medialnej PiS Tomasz Dudziński pytał na czwartkowej konferencji prasowej o kompetencje sędzi Sądu Okręgowego, który w środę uznał, że w programie PO nie ma zapisanej prywatyzacji w służbie zdrowia.
- Jeżeli pani sędzia uważa, że sprzedaż udziałów, to nie jest prywatyzacja, to ja pytam o kompetencje pani sędzi - powiedział Dudziński.
Sąd orzekł w środę, że wiceszef PO Bronisław Komorowski nie musi prostować swej wypowiedzi o tym, że w programie PO nie ma mowy o prywatyzacji szpitali. Wniosek w trybie wyborczym przeciwko Komorowskiemu i komitetowi wyborczemu PO złożyło PiS, zarzucając politykowi Platformy mówienie nieprawdy, gdy twierdził, iż w programie jego partii nie ma mowy o prywatyzacji służby zdrowia.
Według sądu, przedstawiciele PO "skutecznie" wykazali w procesie, że "Platforma Obywatelska nie ma wpisanej w program prywatyzacji w służbie zdrowia".
- Bardzo dziwny był to wyrok - powiedział Dudziński. Jak podkreślił, "sąd naradzał się wiele godzin, natomiast na rozprawę decydującą pani sędzia przyszła z gotowym wyrokiem i uzasadnieniem".
Dudziński przekonywał, że środowe orzeczenie sądu wywołuje "dosyć dziwną reakcję w środowisku prawniczym". - Dla każdego prawnika - ja też jestem prawnikiem - sprzedaż udziałów to nic innego jak prywatyzacja - uważa.
- Przypomnę, że prywatyzacja sektora bankowego w Polsce początkowo miała mieć poziom 20 proc. aktywów bankowych. Czym to się skończyło? Tym, że sektor bankowy w Polsce należy prawie w całości do inwestorów zagranicznych - zaznaczył poseł.
Przytoczył fragment założeń do programu PO z 2007 roku: "Konkurencja ma znaczenie fundamentalne dla funkcjonowania każdego rynku, w tym medycznego. Ważnym krokiem na drodze do jej zwiększenia jest prywatyzacja służby zdrowia".
- Jeśli to nie jest zapis w programie PO, to ja pytam o kompetencje pani sędzi - powiedział Dudziński.
INTERIA.PL/PAP