Trzeba przyznać, że Droga Sudecka do dzisiaj stanowi oś komunikacyjną Gór Bystrzyckich. W głębi tego pasma nigdy nie zbudowano żadnej linii kolejowej, a jedyna alternatywna szosa prowadzi od Mostowic do Lesicy Doliną Dzikiej Orlicy, czyli tuż przy samej granicy z Republiką Czeską. Bystrzyckogórski odcinek Drogi Sudeckiej przebiega następująco: Lasówka - Mostowice - Spalona - Przełęcz nad Porębą - szczyt góry Jedlnik (739 m) - Gniewoszów -rozdroże pod Różanką. O ile szosa z Lasówki do Spalonej istniała już wcześniej, to zupełnie nowy odcinek prowadzący ze Spalonej, wschodnimi zboczami góry Jagodny (977 m), do Przełęczy nad Porębą i dalej do Gniewoszowa Niemcy zbudowali w latach 1936-1938. Drogę zbudowano bez zbędnych oszczędności w dziewiczym dotąd terenie. Nowy odcinek miał szerokość 7 metrów i był szerszy nawet od innych głównych dróg. Jako podbudowę stosowano kamienny podkład przykryty warstwą tłucznia, na samą górę kładąc warstwę asfaltu. Zmodernizowano również istniejące wcześniej odcinki. Odcinek Drogi Sudeckiej w Górach Bystrzyckich otrzymał wkrótce nazwę Hindenburgstrasse, co można dwojako tłumaczyć - jako ulica Zabrzańska lub też Droga Paula von Hindenburga, prezydenta Republiki Weimarskiej. Postronny, co bardziej dociekliwy obserwator mógłby zadać pytanie: po co tak wielkim kosztem budować turystyczną, widokową szosę na stromym zboczu grzbietu Jagodnej, skoro o wiele prościej, i do tego krócej można było zmodernizować już istniejącą drogę w Dolinie Dzikiej Orlicy przez Mostowice i Rudawę do Poniatowa? Być może chodziło o to, aby można było po niewidocznym od strony Czechosłowacji fragmencie szosy, znajdującym się między Spaloną i Przełęczą nad Porębą, prowadzić przemarsz wojska i przejazd czołgów. Dodatkowym argumentem za strategicznym znaczeniem szosy są cztery bunkry mające strzec tego odcinka oraz nigdy dotąd niewykorzystane chodniki minerskie, przy pomocy których można by wysadzać w powietrze krótki odcinek szosy czyniąc ją nieprzejezdną. W czerwcu 1989 r. w Góry Bystrzyckie wybrali się Marek Battek, Robert Jurga i Anna Kędryna. Ich celem było udokumentowanie obiektów fortyfikacyjnych znajdujących się na tym terenie. Plonem ich pracy stał się precyzyjny opis czterech schronów i chodników minerskich. Dwa znajdują się w Spalonej. Jeden z nich leży kilkadziesiąt metrów poniżej schroniska PTTK Jagodna - przy szosie w stronę Nowej Bystrzycy, drugi, tuż powyżej schroniska - po drugiej stronie trójkąta dróg znajdującego się przy schronisku. Kolejne dwa wybudowano powyżej Przełęczy nad Porębą. Jeden z nich mieści się pod lasem, około 200 m na północ od skrzyżowania dróg znajdującego się na przełęczy. Drugi został zbudowany ćwierć kilometra na południe od tego skrzyżowania. Chodniki minerskie zachowały się około 1,5 km od Przełęczy nad Porębą. Trzy z nich są krótkie, jeden dłuższy zakończony komorą minową pod jezdnią. Na ścianach zamontowane zostały haczyki do podtrzymywania przewodów elektrycznych, niezbędnych do odpalenia ładunków wybuchowych. O powojennych losach schronów wiemy niewiele. Niewykluczone, że te znajdujące się w Spalonej były penetrowane przez młodych "poszukiwaczy", jako że późniejsze schronisko PTTK w latach 1949-1951 było domem kolonijnym Zakładów Przemysłu Lniarskiego z Ołdrzychowic Kłodzkich. Trudno stwierdzić czy wykorzystywano je jako magazyny rolnicze po tym, jak w 1954 r. rolnicy zorganizowali w Spalonej Spółdzielnię Produkcyjną. W 1962 r. ze środków Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki w jednym ze schronów miała być uruchomiona? kuchnia turystyczna wydająca posiłki. W 1989 r., gdy Marek Battek z ekipą zawitali w Góry Bystrzyckie, obiekt leżący powyżej schroniska miał zamurowaną bramę garażową i pełnił funkcję zbiornika wody przeciwpożarowej oraz pomieszczenia motopompy. Natomiast schrony koło Przełęczy nad Porębą nie zasłużyły sobie na specjalną uwagę polskich krajoznawców. Przyjrzyjmy się teraz powojennym losom Autostrady Sudeckiej. Pierwsza znana mi wzmianka pochodzi z opisu terenu 11. Oddziału Ochrony Pogranicza z 29 marca 1946 r. W dokumencie wspomniano, że na szosie z Mostowic do Nowej Bystrzycy, koło domu wypoczynkowego w Spalonej, na długości kilometra położony jest asfalt. Dzisiaj taką wzmiankę uznalibyśmy za trywialną, ale pamiętajmy, że w 1946 r. teren Dolnego Śląska jawił się dla przybyszów z Polski centralnej i wschodniej jako bardziej rozwinięty.