"Zastosowano wobec nich wolnościowe środki zapobiegawcze: poręczenie majątkowe po 50 tys. zł, dozór policji i zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportów" - powiedział w środę rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie Piotr Marko. Zarzuty dla Iwony i Przemysława S. Zarzuty dotyczą pieniędzy pochodzących z konta Fundacji im. Zbigniewa S. Jak ustaliła prokuratura, były one wypłacane pod tytułem różnych, rzekomych, sfingowanych transakcji, przechodziły przez rachunki spółki, której Iwona S. była formalnym udziałowcem i członkiem zarządu, udostępniała te rachunki mężowi. Syn przyjął pieniądze na swój rachunek. "Były to pieniądze pochodzące z przestępstwa przywłaszczenia. To jest ten mechanizm prania pieniędzy, czyli utrudniania udowodnienia pochodzenia ich z przestępstwa" - powiedział Marko. Za czyny zarzucane Iwonie S. i Przemysławowi S. grozi kara do 15 lat więzienia. Drogie samochody i nieruchomość Bezrobotna żona Zbigniewa S., z zawodu kaletnik, która w przeszłości nigdy na stałe nie pracowała, jest właścicielką dwóch samochodów osobowych, w tym mercedesa o wartości prawie 100 tysięcy złotych, a także nieruchomości o wartości blisko ćwierć miliona złotych. Jego syn, także bezrobotny, z zawodu technik pojazdów mechanicznych, jest właścicielem auta marki bmw - ustaliła prokuratura. Mienie Iwony S. prokuratura objęła postanowieniami o zabezpieczeniu majątkowym na poczet ewentualnej grzywny i przepadku korzyści uzyskanych z przestępstwa. Prokuratura ustala okoliczności, w jakich małżonkowie wyzbyli się nieruchomości o wartości około trzech mln zł, których jeszcze w ostatnim okresie byli właścicielami. "Nie byli zatrudnieni w fundacji, nie otrzymywali z kont fundacji żadnych wynagrodzeń, żadnych przepływów finansowych" - powiedział S. Zapewnił, że on także jest niewinny, a prokuratura prześladuje jego i rodzinę z powodów politycznych. Sprawa Zbigniewa S. Zbigniew S. był zatrzymany przez policję w grudniu ubiegłego roku. Usłyszał w lubelskiej Prokuraturze Regionalnej zarzuty oszustw podczas prowadzenia działalności charytatywnej i prania brudnych pieniędzy, na kwotę ponad 900 tys. zł. Zbigniew S. - jak ustaliła prokuratura - posługując się mediami społecznościowymi, opisywał prawdziwe historie osób, które znalazły się w dramatycznych sytuacjach życiowych i potrzebowały wsparcia z uwagi na skrajnie zły stan zdrowia lub ciężkie warunki bytowe. Deklarując chęć pomocy potrzebującym, organizował na ich rzecz zbiórki pieniędzy. W odpowiedzi na jego apele wielu darczyńców przekazywało pieniądze na konto jego fundacji w przekonaniu, że środki te zostaną wykorzystane zgodnie z zapowiedziami podejrzanego. W rzeczywistości do potrzebujących trafiała tylko znikoma cześć zebranych kwot. Z kolei w styczniu tego roku Zbigniew S. został zatrzymany w związku ze śledztwem prowadzonym przez kielecką prokuraturę, w którym jest podejrzany o kierowanie gróźb pod adresem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, jego żony Patrycji Koteckiej i wiceprokuratora generalnego Beaty Marczak. Sąd Rejonowy w Kielcach nie zgodził się na tymczasowe aresztowanie podejrzanego. Zażalenie w sprawie tej decyzji złożyła do sądu okręgowego prokuratura. W śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Kielcach Zbigniewowi S. zostały lub zostaną postawione zarzuty popełnienia 188 przestępstw. Wśród pokrzywdzonych groźbami lub zniewagami Zbigniewa S. są m.in. politycy, policjanci, prokuratorzy i sędziowie, wśród nich prezydent Andrzej Duda, Jarosław Kaczyński, Jacek Sasin, sędzia Barbara Piwnik. Sąd pierwszej instancji zastosował wobec S. środki wolnościowe: dozór policji, zakaz zbliżania się do osób pokrzywdzonych oraz zakaz opuszczania kraju. W środę Sąd Okręgowy w Kielcach oddalił zażalenie prokuratury w sprawie aresztu dla podejrzanego. Zbigniew S. pozostanie na wolności.