Debata ostatniej szansy?
Donald Tusk albo Lech Kaczyński - czy któryś z faworytów wyborów prezydenckich zdoła dziś - dzięki telewizyjnej debacie - wyraźnie pokonać rywala?
Debata transmitowana przez telewizję, zdaniem ekspertów, nie przesądza wyników wyborów, ale - jak uczy także nasza historia - może przysporzyć politykowi sporo głosów. Przekonali się o tym 10 lat temu Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski.
Na ostateczny sukces tego drugiego wpłynęły m.in. właśnie dwie debaty telewizyjne. Obie przeprowadzono po pierwszej turze wyborów. W zgodnej opinii ośrodków demoskopijnych miały bardzo wysoką oglądalność i wywarły istotny wpływ na preferencje głosujących . A - przypomnijmy - ostatecznie Aleksander Kwaśniewski pokonał Lecha Wałęsę bardzo nikłą różnicą głosów.
Tylko nie atak!
Zdaniem analityków debaty zakończyły się wówczas jednoznacznym sukcesem Aleksandra Kwaśniewskiego, który - w przeciwieństwie do Wałęsy - nie atakował przeciwnika, lecz spokojnie przedstawił swoje główne hasła, odpierając jednocześnie zarzuty kontrkandydata.
Cała strategia sztabu Kwaśniewskiego byłą zresztą starannie przygotowana. Kandydat celowo spóźnił się na debatę, co zdenerwowało jego przeciwnika. Tuż po zakończeniu drugiej debaty, ale jeszcze na wizji, Kwaśniewski ponownie zaskoczył Wałęsę, podchodząc do niego z wyciągniętą ręka, na co Wałęsa odpowiedział w barwny, ale niezbyt grzeczny sposób:
"Pan rozpoczął niekulturalnie. Dobrze, że się Pan zreflektował, przecież Pan wszedł tak, jak do obory, ani be, ani me, ani kukuryku." Lech Wałęsa dał się zatem sprowokować liderowi postkomunistów, dodając w dodatku, iż "może mu podać najwyżej nogę". Tego typu ryzykowne zwroty Wałęsy nie przysporzyły mu ostatecznie szerokiej popularności.
Sukces w mediach nie wystarczy
Rezultatów pojedynków na szklanym ekranie nie można jednak demonizować. Nawet jeśli pierwszy w historii telewizyjny pojedynek - starcie Kennedy-Nixon - także okazał się ważny dla przyszłego zwycięzcy wyborów prezydenckich.
Podobnie było zresztą w roku 1980, podczas pojedynku Jimmy Carter - Ronald Reagan. Gdy moderator debaty chciał wyłączyć Reaganowi mikrofon, aby skończyć jego monolog, ten krzyknął: "To ja płacę za ten mikrofon!". Amerykanom spodobał się jego refleks i także z tego powodu wybrali go na prezydenta.
Zupełnie inaczej było w 2004 roku. Choć to John Kerry, a nie George Bush zebrał lepsze oceny za pojedynek telewizyjny, Bush nie miał problemów ze zwycięstwem nad demokratą.
W niedawnej niemieckiej debacie to kanclerz Gerchard Schroeder zwyciężył w pojedynku z szefową CDU Angelą Merkel. Niemal połowa ankietowanych telewidzów uznała, że Schroeder był bardziej przekonujący. Komentatorzy podkreślają jednak, że nie udało mu się zadać zdecydowanego ciosu przeciwniczce. Zresztą Merkel wypadła dużo lepiej niż się spodziewano. Była pewna siebie i zdecydowanie atakowała Schroedera, m.in za wysokie bezrobocie.
Kto zwycięży w starciu w Polsacie, który zacznie się dziś o 20.10? teoretycznie lepszą pozycję ma Donald Tusk, który prowadzi we wszystkich prezydenckich sondażach. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę niedzielne zwycięstwo PiS w wyborach parlamentarnych, to Lech Kaczyński może okazać się dyskutantem swobodniejszym i bardziej pewnym siebie.
A - jak podkreślają spece od medialnego wizerunku polityków - w takim starciu liczy się wszystko - od postawy i stroju kandydata, do jego wyrazu twarzy i "mowy ciała".
Brat "zaszkodzi" bratu?
Prof. Marek Bankowicz z Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego powiedział INTERIA.PL po ogłoszeniu parlamentarnego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości, że ten rezultat może oznaczać, iż szanse Lecha Kaczyńskiego na prezydenturę maleją.
- Zwycięstwo wyborcze PiS nie jest korzystne dla rokowań prezydenckich kandydata tej partii Wydaje mi się, że wyborcy nie będą chcieli oddać dwóch ośrodków władzy, tzn. rządowego i prezydenckiego temu samemu ugrupowaniu. Uważam, że wzrosną szanse (i tak już mocne) Donalda Tuska - twierdzi.
Przypomnijmy jednak, iż jeden z ostatnich opublikowanych sondaży pokazuje, że dystans między tymi kandydatami się zmniejszył. Jeszcze niedawno przewidywano, iż po rezygnacji Włodzimierza Cimoszewicza kandydat PO może wygrać nawet w I turze. Tymczasem z sondażu przeprowadzonego przez OBOP na zlecenie Wiadomości TVP w dniach 21-22 września b.r. wynika, że Donalda Tuska poparło 38 proc. ankietowanych, a Lecha Kaczyńskiego - 34 proc. Dystans jest zatem niewielki, a dyskusja w dzisiejszym specjalnym wydaniu programu "Co z tą Polską" może przekonać do któregoś z pretendentów do najwyższego urzędu w państwie zwłaszcza wyborców niezdecydowanych.