Czarny koń (dosłownie) tych wyborów?
Prezes PJN Paweł Kowal przekonywał w piątek, że PJN to "czarny koń tych wyborów" i apelował o głosowanie na tę partię. W ramach happeningu działacze PJN przeprowadzili z warszawskiej Agrykoli przed Sejm czarnego konia z logo partii.
- Przyprowadziliśmy czarnego konia, bo my jesteśmy czarnym koniem tych wyborów. (...) Dziś myślę, kolejne sondaże pokazują, że tak, mamy szansę wejść do Sejmu. Musimy zaprowadzić czarnego konia do Sejmu - oświadczył Kowal na konferencji prasowej w Warszawie.
Prezes PJN tłumaczył, że czarny koń przypomina, iż każdy głos jest ważny i nie ma zmarnowanych głosów. - Że są grzesznikami przeciwko demokracji ci, którzy mówią, że głos włożony do urny jest zmarnowany - powiedział.
- Zagłosujcie, zróbcie im psikusa, głosujcie na czarnego konia. (...) Wy sami możecie wybrać - podkreślił Kowal. Zaapelował do wyborców, by "dokarmiali czarnego konia tych wyborów". - Wejdziemy do Sejmu, będziemy stali na straży zdrowego rozsądku, wolnego rynku, rodziny - mówił Kowal.
Według niego, PJN jest szansą dla tych, którzy mówili, że nie mają na kogo głosować. - Proszę państwa, lista nr 2 - Polska Jest Najważniejsza. Jest na kogo głosować - oświadczył. Głos oddany na PJN - mówił Kowal - to głos za Polską "lepszą, patrzącą w przyszłość, kompetentną. Podkreślił, że to "szansa na przyszłość" m.in. na dobrą politykę dla rodzin, na niskie podatki, "na koniec z kłótniami".
- To jest szansa na to, by nie wydawać pieniędzy publicznych na to, żeby firmy wynajmowały osoby, które wpisują pod naszymi wpisami w internecie złe rzeczy na nasz temat nawzajem - mówił.
Następnie politycy PJN zaprowadzili czarnego konia przed Sejm. Po drodze opowiadali jego historię. Rzecznik sztabu PJN Jacek Pilch powiedział PAP, że koń nazywa się Parys i jest "celebrytą". - Ten koń jest bardzo sławny, to celebryta, który popiera PJN. Grał w wielu filmach: w "Katyniu", w "Bitwie Warszawskiej" - mówił poseł.
Pod Sejmem Kowal oświadczył: "Koń już jest pod Sejmem, reszta zależy od głosów Polaków". Polityk trzymał też podkowę na szczęście.
W Katowicach briefing przed Centrum Kultury Katowice (gdzie trwał drugi dzień obrad Europejskiego Kongresu Małej i Średniej Przedsiębiorczości) zorganizował m.in. wiceprezes PJN Marek Migalski. Polityk mówił: "Jako debiutanci mieliśmy ciężej. Ciężko jest założyć nową partię, ciężko jest założyć nowy biznes w Polsce, nową gazetę. Ciężko jest w ogóle młodym podmiotom. My byliśmy dowodem, że jest ciężko, ale że jeśli bardzo się chce, to jest możliwe".
Migalski podkreślił też, że PJN nie spada w sondażach. - W dzisiejszym Estymatorze jest 5 proc., przed tygodniem było 4,8 proc. () Liczą się tendencje - wskazał Migalski. - Głęboko wierzymy, że jesteśmy partią zmiany i czarnym koniem tej rozgrywki - dodał.
Kandydujący z pierwszego miejsca w Katowicach Andrzej Sośnierz argumentował, że głos na PJN oznacza wybór konkretnych ludzi z dorobkiem.
Nawiązując do lokalizacji briefingu Migalski podkreślił natomiast, że "to jest to miejsce, gdzie w czwartek pan premier odmówił rozmowy z ludźmi, z biznesmenami, którzy chcieli tu z nim rozmawiać".
Chodzi o przedstawicieli Stowarzyszenia Poszkodowanych Przedsiębiorców RP, którzy protestowali przed gmachem Centrum Kultury Katowice podczas Kongresu. Chcieli się spotkać z otwierającym kongres Donaldem Tuskiem, by porozmawiać o nieuczciwym - ich zdaniem - prawie podatkowym, niszczącym przedsiębiorczość.
W piątek rano kancelaria premiera podała, że szef rządu zaprosił przedstawicieli Stowarzyszenia na najbliższy wtorek do Warszawy. Do wczesnego popołudnia PAP nie udało się skontaktować z przedstawicielami Stowarzyszenia i potwierdzić, czy przyjadą na spotkanie.
Na konferencji w Olsztynie startujący z pierwszej pozycji na liście Dariusz Porębski stwierdził, że przyszły rząd "już może czuć oddech PJN na plecach".
Dodał, że partia nie miała łatwej kampanii. Jako przykład podał usuwanie jego plakatów w nocy z czwartku na piątek. - Znikły zupełnie, a w ich miejscu pojawiły się plakaty SLD. Nie posądzam żadnego z kandydatów, ale dziś zgłoszę policji tę sytuację - zapowiedział Porębski.