Bruksela krytykuje Polskę
Komisja Europejska wystawi nam jutro 9 czerwonych kartek w raporcie o przygotowaniach Polski do Unii. Nie ma co ukrywać, że wypadamy najgorzej ze wszystkich kandydatów. Raport o naszym kraju jest najgrubszy, liczy aż 64 strony.
Tymczasem rząd Millera od dwóch tygodni - czyli od czasu, kiedy pojawiły się pierwsze informacje o krytyce Brukseli, raport bagatelizuje. Ministrowie łącznie z premierem twierdzą, że wszystko idzie zgodnie z planem, do Unii wstępujemy 1 maja przyszłego roku i nadrobimy wszystkie zaległości.
Ministrowie, odpowiedzialni za największe opóźnienia, nie przejmują się specjalnie krytyką Brukseli. Wydają się mówić: Negocjacje mamy za sobą, do Unii i tak wstąpimy 1 maja i nic nam już nie możecie zrobić. W takim też tonie wiceminister rolnictwa Jerzy Pilarczyk uspokajał: - Docelowego kształtu prawa jeszcze nie mamy, niemniej jednak harmonogram, który przewiduje zakończenie tego całego procesu do końca tego roku, będzie dotrzymany.
Tymczasem w sprawach weterynaryjnych, za które odpowiada minister Pilarczyk, dostaliśmy czerwoną kartkę nie tylko za brak unijnego prawa, ale i kiepską koordynację służb kontrolnych, czy nieprzygotowanie rzeźni i masarni do wymogów unijnych. Może się to bardzo źle skończyć dla pond tysiąca zakładów. Albo zostaną zamknięte, albo będą musiały ograniczyć produkcję.
Fatalnie jest także z IACS-em. System jest w proszku, choć i w tym przypadku Jarosław Pietras z Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej uspokaja: - Nie ma najmniejszego zagrożenia, że IACS nie ruszy 1 maja, natomiast jest zagrożenie, czy ruszy w sposób skuteczny, efektywny i pełny. Nieskuteczny i niepełny IACS oznacza problemy z wypłatą dopłat dla części rolników. Jeśli jednak system w ogóle nie zadziała 1 maja, to wszyscy rolnicy pożegnają się z pieniędzmi z UE.
Oznaczenie czerwonymi kartkami 9 dziedzin, gdzie opóźnienia są największe odczytywane jest też przez specjalistów unijnych jako ostrzeżenie Brukseli: Jeśli się nie poprawicie, możemy zastosować wobec was klauzule ochronne. Zamkniemy rynek unijny np. dla polskich towarów rolnych.