"W świetle przekazanych przez Polsat News informacji, jestem gotowy wystąpić do belgijskiego ministra sprawiedliwości o informację, co w tej sprawie działo się w tym kraju" - powiedział w rozmowie z Polsat News wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. Wcześniej korespondentka Polsat News Dorota Bawołek dowiedziała się w prokuraturze w Antwerpii, że ojciec dziecka był karany za przemoc, w tym przemoc domową. 10-letni Ibrahim został porwany w Gdyni, przy ul. Ledóchowskiego w niedzielę ok. godz. 21. po 10. urodzinach chłopca, obchodzonych u dziadków. Rodzina powiadomiła policję krótko po zdarzeniu. W poniedziałek o godz. 6.45 ruszyła procedura Child Alert.Porywaczem jest ojciec dziecka, obywatel Maroka - Azeddine Oudriss. "Wszystko wskazuje na to, że mojego syna nie ma już w Polsce" - powiedziała pani Karolina, matka 10-letniego Ibrahima. Dodała, że miała kontakt z synem po porwaniu. Matka 10-latka: Nic nie wiem, o rewelacjach podawanych przez belgijskie media Jak ustaliła PAP, rodzice Ibrahima poznali się w Belgii. Tam mieszkali do 2015 r. Zdaniem rodziny pani Karoliny pięć lat temu konkubinat został rozwiązany. "Nic nie wiem, o rewelacjach podawanych przez belgijskie media" - powiedziała w poniedziałek wieczorem matka uprowadzonego Ibrahima, pani Karolina. "Skoro ojciec miał informację, że złamałam prawo, to czemu mnie pobił i siłą odebrał dziecko? Przecież to nielogiczne" - dodała. "Ojciec niespecjalnie się ukrywa" "Przez cały czas jesteśmy w kontakcie z oficerami Komendy Głównej Policji w Warszawie i komendy wojewódzkiej w Gdańsku. Z mediów społecznościowych i od Polaków z Belgii wiemy, że wnuczek był widziany na spacerze w Antwerpii. Z tego wynika, że ojciec niespecjalnie się ukrywa" - powiedział dziadek chłopca pan Kazimierz. Według matki dziecka, po prawomocnym wyroku potwierdzającym jej opiekę rodzicielską z lipca 2018 r., wróciła z synem do Polski. Jej zdaniem, w ostatnim czasie ojciec w ogóle nie miał z 10-letnim Ibrahimem kontaktu.Matka dziecka powiedziała dziennikarzom na komisariacie w Gdyni, że policjanci od godz. 21 w niedzielę "nie zrobili nic", oraz że informacji na temat uprowadzenia dziecka rano nie miała też belgijska policja. Według niej, właśnie do Belgii mógł udać się mężczyzna z dzieckiem.