- To prowokacja wymierzona przeciwko mojej osobie - powiedziała Beger. Na swojej stronie internetowej "GW" podała w czwartek wieczorem, że Beger kupowała - po złotówce - podpisy poparcia pod listami wyborczymi Samoobrony. Dziennikarze "GW" nagrali posłankę kamerą wideo. Jak podaje "Gazeta", na nagraniu Beger rozmawia z kobietą, której zapłaciła 240 zł za 240 podpisów. "Kobieta uprzedza posłankę, że nie wszystkie podpisy są w porządku: - Te podpisy mogą być czasami... że oni robili.... ale tam [pokazuje palcem na adresy wyborców i PESEL-e] wszystko się zgadza - tłumaczy. Renata Beger na to: - Dobrze, dobrze. Przelicza podpisy i chowa do teczki" - czytamy na internetowej stronie "GW". Jak wynika z tekstu "Gazety", Beger nie była zadowolona z liczby podpisów. - Jak pani załatwi sobie te podpisy, to mnie gówno obchodzi. Ile pani uzbiera, od kogo, to mnie nie interesuje - mówi do kobiety we fragmencie filmu z ukrytej kamery, który również zamieściła "Gazeta" na swoich stronach internetowych. - Ja za żadne podpisy nikomu nie płaciłam. Ja zapłaciłam tej pani za paliwo, ponieważ jeśli ktoś zbiera podpisy, to ponosi koszt. Ja tych podpisów nie złożyłam w komisji wyborczej ani żadnych innych, ponieważ bałam się, że to może być prowokacja - powiedziała Beger. Beger podkreśliła, że obawiała się, iż na tych listach mogą znaleźć się "tak jak w 2001 roku jakieś sfałszowane podpisy" i zniszczyła wszystkie karty. Poinformowała, że zgłosiła pilską listę w Okręgowej Komisji Wyborczej na podstawie zaświadczenia z PKW informującego, że Samoobrona zarejestrowała listy w ponad 21 okręgach. Dzięki temu zaświadczeniu, rejestracja w Pile mogła się odbyć bez konieczności dołączania do list podpisów z poparciem. Posłanka stwierdziła, że na dowód prawdziwości swoich słów ma w swoim telefonie komórkowym sms-y od działaczki, która omyłkowo wysłała je do niej zamiast do swojej znajomej. Według Beger, w treści sms-a jest mowa o "50 złotych od Begerowej na paliwo". Beger była skazana przez Sąd Rejonowy w Pile na 2 lata wiezienia w zawieszeniu na 5 lat i 30 tys. zł grzywny za fałszerstwo list wyborczych w 2001 roku. Proces posłanki odbędzie się jednak po raz drugi, bo Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił w maju wyrok pilskiego sądu, uznając, że Sąd Rejonowy w Pile prowadził proces Beger niezgodnie z przepisami - w trybie uproszczonym, w jednoosobowym składzie sędziowskim. Oskarżonej za nadużycia grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności, a za posługiwanie się nieprawdziwymi danymi - do pięciu lat. Beger jest posłanką z Piły. Startuje także w październikowych wyborach do Sejmu.