Asystentka: Cimoszewicz kłamie
Była asystentka Włodzimierza Cimoszewicza twierdzi, że polityk polecił jej, by zmieniła jego oświadczenie majątkowe.
Do komisji ds. PKN Orlenu dotarło oświadczenie Anny Jaruckiej, byłej asystentki społecznej marszałka Sejmu, w którym napisała ona, że na prośbę Cimoszewicza zamieniła jego oświadczenie majątkowe, które składał w Sejmie i MSZ, "zmieniając informacje na temat akcji PKN Orlen".
"We wcześniejszym oświadczeniu majątkowym pana marszałka znajdowała się informacja o akcjach PKN Orlen, która potem została usunięta" - napisała kobieta w oświadczeniu, które PAP otrzymała ze źródeł zbliżonych do komisji śledczej.
Była asystentka podkreśliła, że w związku z tym uważa, iż "oświadczenie pana marszałka Cimoszewicza o tym, że nieświadomie popełnił pomyłkę w oświadczeniu majątkowym za 2002 rok jest nieprawdziwe" (ściśle rzecz biorąc chodzi o oświadczenie z 2002 roku, ale dotyczące 2001 roku - red.).
ABW w mieszkaniu asystentki
Jarucka twierdzi, że na początku 2005 roku Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeszukała jej mieszkanie i zabrała oświadczenie majątkowe Cimoszewicza za 2001 rok oraz list do przewodniczącego komisji Etyki Poselskiej Franciszka Stefaniuka, "w którym marszałek Cimoszewicz prosił o zamianę oświadczenia majątkowego".
Dodała, że wypełnione przez Cimoszewicza oświadczenia majątkowe za 2001 r. (zmienione wypełniała ona) oraz pismo w tej sprawie do szefa sejmowej komisji etyki, miała zgodnie z poleceniem Cimoszewicza "trzymać w bezpiecznym miejscu". Dlatego - jak pisze - razem z kopiami PIT-ów Cimoszewicza wzięła je do domu.
Rzeczniczka ABW Magdalena Stańczyk potwierdziła, że doszło do przeszukania mieszkania, ale - jak podkreśliła - "nie miało ono żadnego związku z Cimoszewiczem". Jak wyjaśniła, powodem przeszukania było podejrzenie naruszenia przepisów ustawy o ochronie informacji niejawnych. Przyznała jednak, że wśród zabezpieczonych przez funkcjonariuszy ABW materiałów był dokument z klauzulą poufne - jak się okazało oświadczenie majątkowe Cimoszewicza.
Komisja przesłucha Jarucką we wtorek
Przebywający na urlopie szef komisji Andrzej Aumiller nazwał oświadczenie Jaruckiej "sensacyjnym". Jak powiedział, "ciekawe, czy ta pani ma dowody świadczące o prawdziwości jej oświadczenia".
Zastępujący Aumillera Zbigniew Wassermann poinformował, że komisja w najbliższy wtorek przesłucha asystentkę. Poseł skontaktował się już z Jarucką, która wyraziła zgodę na to przesłuchanie.
Członek komisji Antoni Macierewicz (RKN) uważa, że obok byłej asystentki marszałka Włodzimierza Cimoszewicza Anny Jaruckiej komisja musi przesłuchać funkcjonariuszy ABW, którzy przeszukali jej mieszkanie oraz ponownie marszałka Sejmu. - To jest konieczne - podkreślił.
- Z oświadczenia tej pani wynika, że Włodzimierz Cimoszewicz wielokrotnie skłamał, sugerując, iż nie wykazał posiadania akcji w oświadczeniu przez roztargnienie i niepamięć - powiedział INTERIA.PL poseł Konstanty Miodowicz, członek orlenowskiej komisji. - Pojawia się zatem istotne pytanie o wiarygodność świadka. Zwłaszcza, że sprawia wrażenie osoby przytomnej na umyśle i inteligentnej - dodał.
Poseł przypomina też, że Włodzimierz Cimoszewicz posiadał dostęp do istotnych informacji związanych ze sprawą badaną przez komisję. - W tej sytuacji popełnilibyśmy karygodny błąd, gdybyśmy w trybie pilnym nie przesłuchali byłej asystentki przed komisją - mówi Miodowicz. Nasz rozmówca wyraził też nadzieję, iż świadkowi wystarczy odporności psychicznej, by zeznania złożyć. Tym bardziej, że - jak powiedział - doświadczyła ona "wielu groźnych konsekwencji" w związku ze współpracą z Cimoszewiczem.
Inny członek komisji Roman Giertych powiedział, że gdyby oświadczenie asystentki Cimoszewicza potwierdziło się, oznaczałoby to, że z jakiegoś powodu marszałek Sejmu ukrywał fakt posiadania i sprzedaży akcji PKN Orlen. Zdaniem Giertycha, najbardziej prawdopodobne jest to, że Cimoszewicz na początku 2002 roku dowiedział się o planach zatrzymania Modrzejewskiego i planach sprzedaży polskiego sektora naftowego i "chciał ukryć swój związek z tą aferą."
Sztab Cimoszewicza: ordynarna prowokacja
Szefowa sztabu wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza Katarzyna Piekarska powiedziała dziennikarzom, że oświadczenie Jaruckiej, to "nieprawda i ordynarna prowokacja".
Cimoszewicz nigdy nie dokonywał zmian w swoim oświadczeniu majątkowym - powiedziała Piekarska. Jak podkreśliła, "ani praktycznie, ani teoretycznie nie jest możliwa zmiana raz złożonego oświadczenia majątkowego".
- To, czego najbardziej się obawialiśmy, właśnie ma miejsce: brudna kampania trwa - powiedziała Piekarska.
Marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz opuścił siedzibę swojego sztabu wyborczego, nie komentując sprawy. Jak powiedziała Piekarska, Cimoszewicz udał się na kolejne, umówione wcześniej spotkanie.
Piekarska podkreśliła, że Cimoszewicz wyjaśnił kontekst sprawy zakupu i sprzedaży przez siebie akcji PKN Orlen wczoraj na konferencji prasowej w Białymstoku.
INTERIA.PL/PAP