Analityk: USA rozpadną się w 2010 roku
Prof. Igor Panarin to znany rosyjski naukowiec. Historyk, politolog, socjolog. Specjalista, goszczący często w najpopularniejszych stacjach telewizyjnych. I - jak twierdzą niektórzy - balsam na rosyjską duszę.
Dlaczego balsam? A dlatego, że prof. Panarin jest autorem coraz popularniejszej w Rosji teorii, że Stany Zjednoczone nie doczekają kolejnej dekady. Nie wytrzymają wewnętrznych napięć i rozpadną się na kilka mniejszych organizmów.
W listopadowym wywiadzie, którego udzielił dziennikowi "Izwiestia", prof. Panarin wymienił powody upadku USA.
Po pierwsze - kryzys. Problemy finansowe w USA będą się pogłębiać. W związku z upadkiem wielkich koncernów dramatycznie wzrośnie bezrobocie. Rząd federalny nie będzie w stanie udźwignąć nawet najbardziej koniecznych wydatków poszczególnych stanów.
Po drugie - tarcia etniczne. Latynosi podnoszą głowy na połduniu, Azjaci na zachodzie, i upadek USA rysuje się - w oczach profesora - w sposób czysty i oczywisty.
będą pozostawały pod wpływem Chin, lub wręcz staną się ich częścią, ponieważ profesor - z jakiegoś powodu - wykluczył ich zdolność do samodzielności, jeśli już założymy secesję. Południe Stanów - z grubsza pokrywające się z terytorium Konfederacji z czasów wojny domowej - utworzy państwo, które profesor roboczo nazywa "Republiką Teksasu". Również to państwo nie będzie samodzielne. Zupełnie ignorując szczery patriotyzm Południowców, jak również ich konserwatyzm, a co za tym idzie - niechęć do imigrantów (których jest tam - co prawda - bardzo wielu, lecz nie stanowią przecież większości), profesor zakłada ich przyłączenie, a w najlepszym razie - zdominowanie przez Meksyk.
Stany północne - jak łatwo się domyślić - także nie będą samodzielne. Nie bardzo wiadomo, kto mógłby się nimi zająć, profesor założył więc, że funkcję protektora przyjmie północny sąsiad USA - Kanada. Stany północno - zachodnie będą jednym krajem zdolnym zachować niezależność. Będą mogły - ocenia profesor - przyłączyć się do Unii Europejskiej.
- Moglibyśmy przyjąć ją z powrotem - mówił "Izwiestiom" profesor. W końcu - jak przypomina - należała ona przez długi czas do carskiej Rosji.
Prof. Panarin - jak podaje "WSJ" - wie nawet, kiedy nastąpi koniec USA. Ma to być początek lata 2010 roku.
Profesor Panarin - dodajmy tutaj - nie jest mało znaczącym politologiem z jakiejś zagrzebanej przez pół roku w śniegu, a przez drugie pół w błocku syberyjskiej prowincji, które swoje rewelacje głosi wyłącznie białym niedźwiedziom. Jak przypomina "Wall Street Journal", prof. Panarin pełni często rolę eksperta w wielu rosyjskich mediach, w tym państwowych.
50-letni Panarin to były analityk KGB i dziekan Akademii Dyplomatycznej przy rosyjskim MSZ.
- Antyamerykanizm - przywołuje słowa profesora "The Wall Street Journal" - jest obecnie w Rosji bardzo silny, silniejszy nawet, niż w czasach Związku Radzieckiego.
Dlatego teoria profesora Panarina może służyć niejako - jak się wydaje - "ku pokrzepieniu serc". Sam profesor, co prawda, przyznaje, że rozpad Ameryki nie jest najlepszym rozwiązaniem dla Rosji, bo - choć zyskałaby ona na znaczeniu na arenie światowej - to jednak ucierpiałaby jej gospodarka, silnie związana z amerykańską walutą i handlem z USA. Wielu Rosjanom jednak wizja ta sprawia co najmniej satysfakcję.
Jak wspomina sam profesor, po jednym z wykładów rozentuzjazmowani słuchacze podchodzili do niego z wydrukami map podzielonych Stanów Zjednoczonych I prosili o autografy.
Co ciekawe, wszystko to dzieje się w kraju, którego przyszłości również wielu nie widzi w jasnych barwach. Według niektórych analityków, przyszłość Rosji jest zagrożona, a separatyzm regionalny może tam narastać.
Ziemowit Szczerek