Dziennikarze "Gazety Wyborczej" opisali historie osób, które oskarżają Macieja L. o gwałt i molestowanie seksualne. W materiale przytoczono m.in. wypowiedzi Rafała, tancerza, który miał być ofiarą aktywisty. Homokomando a Maciej L. Ustalenia mediów Podczas rozmowy z dziennikarzem mężczyzna opisał przebieg ostatniego spotkania z L., podczas którego ten miał go zgwałcić, grozić mu bronią i wstrzyknąć nieznaną substancję. Mężczyzna dowodził też, że z Maciejem L. poznali się kilka lat temu i parę razy spotkali się na randkę. Według relacji później Maciej L. miał nalegać na seks z tancerzem. Rafał pokazał dziennikarzowi screeny wiadomości, w których można było przeczytać m.in.: "Chciałbym kupić twoją spermę do zjedzenia. Dwa spusty. Ile?". Do Macieja L. miało nie docierać, że Rafał nie chce się z nim spotykać. Podczas gwałtu L. miał wykrzykiwać: - I uważaj z kim zadzierasz. Bądź miły następnym razem dla mnie. Z ustaleń dziennikarzy wynika ponadto, że Maciej L. miał w przeszłości molestować innych mężczyzn. W materiale pojawiło się także oskarżenie o próbę tuszowania czynów Macieja L. przez członków zarządu Homokomando. Homokomando odpowiada na tekst ws. Macieja L. W odpowiedzi na materiał stowarzyszenie Homokomando zamieściło w mediach społecznościowych relację, co zostało zrobione w sprawie Macieja L. Jak czytamy, doniesienie o gwałcie miało zostać zgłoszone w niedziele 11 września, a dzień później Maciej L. "został wykluczony ze stowarzyszenia". Stowarzyszenie dodaje również, że 13 września przekazało poszkodowanemu numer do prawniczki - Karoliny Gierdal. Ta ma go później reprezentować. Według stowarzyszenia 28 września obrończyni poszkodowanego złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w Prokuraturze Rejonowej dla Warszawy Ochoty. Aktywista Homokomanda oskarżony o gwałt. Lider stowarzyszenia zabiera głos Do zarzutów tuszowania gwałtu odniósł się także lider stowarzyszenia Homokomando - Linus Lewandowski. W oświadczeniu przedstawił swoją wersję wydarzeń, w której potwierdza opis sytuacji z perspektywy Homokomanda, a jednocześnie kieruje zarzuty w stronę dziennikarza "GW". Z relacji Lewandowskiego wynika, że autor tekstu miał zastraszać jedną z rozmówczyń. "To miała być luźna rozmowa, nie wywiad - jednak w połowie rozmowy Katarzyna spytała, czy on tego przypadkiem nie nagrywa - i dowiedziała się, że owszem, nagrywa. Nie zgodziła się na publikowanie jej wypowiedzi ani danych. Przyznała że nie mówiła całej prawdy. W odpowiedzi - straszył ją, a finalnie rozmowę w artykule opisał" - twierdzi Lewandowski. "Sprawą Damiana Maliszewskiego zajmuje się Rada Etyki Mediów" - czytamy. Homokomando jest stowarzyszeniem aktywistów społeczności LGBT+, które bierze udział w protestach w obronie praw człowieka, zwierząt i klimatu. Członkowie stowarzyszenia uczestniczą także w marszach równości, organizowanych w całej Polsce.