Adrian Zandberg, poseł Lewicy, współzałożyciel partii Razem w rozmowie z Jakubem Oworuszko przyznał, że przedterminowe wybory "to jeden z realnych scenariuszy". - W przeciwieństwie do bajek o robieniu nowej większości rządzącej z Gowinem, Bosakiem i Braunem. Widać w parlamencie, że rząd musi z dnia na dzień zdejmować kolejne ustawy, bo nie ma dla nich większości - powiedział. Jak zapewnił, Lewica jest gotowa na wcześniejsze wybory. Pytany, czy jego ugrupowanie wystartuje w Koalicji 276, czy osobno, stwierdził: - Ta "Koalicja 276" to już trochę jak ruch Rafała Trzaskowskiego - mem, z którego wszyscy się śmieją. Ja się do tych śmiechów nie będą dołączał, bo i po co. Niech każdy robi swoje. W rozmowie poruszono też kwestię wyboru rzecznika praw obywatelskich. Zandberg odniósł się do tego, że PO nie poparła kandydata Lewicy. - Cóż, dla nich to też był test. To głosowanie pokazało, kto potrafi współpracować i wykroczyć poza partyjniactwo. Lewica nie miała problemu, żeby zagłosować także na kandydata PO, choć nie był dla nas ideałem. Platforma nie umiała się odwzajemnić, okazało się, że lewicowe poglądy społecznika są dla nich nie do przełknięcia. Czyny mówią więcej niż słowa. Trzaskowski z Budką opowiadają, jak to niby PO marzy o współpracy. A prawda jest taka, że tej "zjednoczonej opozycji" nie chce nawet sama Platforma, która tylko opowiada takie bajki swoim coraz bardziej wkurzonym wyborcom, żeby zatrzymać ich odpływ do Hołowni - skomentował. Więcej na polsatnews.pl