25 lat od Nobla dla Miłosza
25 lat temu Czesław Miłosz otrzymał literacką Nagrodę Nobla za całokształt twórczości. W kolejnych latach "Solidarność" i stan wojenny uczyniły z poety i jego dzieł mit zagorzałego przeciwnika komunizmu, bojownika o wolność.
"Nagroda Nobla dla Czesława Miłosza jest nie tylko nagrodą talentu. Jest także nagrodą wytrwałości i wierności wewnętrznemu głosowi, który prowadził go przez zasadzki historii i zawikłanie osobistych doświadczeń" - mówił po sukcesie Miłosza Jan Błoński.
Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego (...)
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.
Tak pisał Miłosz w 1950 r. w Waszyngtonie w utworze "Który skrzywdziłeś". 30 lat później po otrzymaniu Nagrody Nobla naród uczynił z niego niemal wieszcza narodowego. Był autorytetem, który pojawiał się co rusz w politycznych dysputach. Miłosz stanął w rzędzie z bohaterami narodowymi, takimi jak Jan Paweł II i Lech Wałęsa.
Wychowywał się na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego, które ze swą wielokulturowością i tolerancją wywarło decydujący wpływ na jego twórczość. Miłosz często odwoływał się do wspomnień, a inspirację dla niego stanowiło przede wszystkim proste, spokojne życie na wsi.
Poeta zadebiutował w 1930 roku na łamach uniwersyteckiego pisma "Alma Mater Vilnensis" utworami "Kompozycja" i "Podróż". Był członkiem grupy poetów Żagary. Pracował też w radiu w Wilnie, skąd zwolniono ga za lewicowe poglądy.
W czasie wojny Miłosz przeniósł się z Wilna do okupowanej Warszawy, a po upadku powstania warszawskiego udał się do Krakowa, gdzie pozostał do końca 1944 roku.
Po wojnie poeta początkowo nastawiony był pozytywnie do nowej władzy. Już przed wojną ujawniał lewicowe poglądy, co ułatwiało mu zadanie w okresie powojennym. Zaangażował się w budowanie nowego porządku społecznego i politycznego. Pracował w dyplomacji jako attache kulturalny w Stanach Zjednoczonych i w Paryżu.
W ciągu kilku lat od zakończenia wojny Miłosz zdał sobie sprawę, że stalinowski komunizm oznaczał terror i prześladowania setek tysięcy Polaków. Zdecydował się zerwać ze swoimi dotychczasowymi poglądami i poprosił o azyl polityczny we Francji. Następnie przeniósł się do Stanów Zjednoczonych.
W tym czasie w Polsce Miłosz został oficjalnie uznany za zdrajcę i renegata, został uroczyście potępiony przez Związek Literatów Polskich oraz niektórych autorów (Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Mariana Brandysa, Jarosława Iwaszkiewicza i Antoniego Słonimskiego). Do 1980 istniał zapis cenzorski, zakazujący nie tylko publikować jego utwory, ale nawet wspominać jego nazwisko w publikacjach. Miłosza odrzucała również część polskiej emigracji, zarzucającej mu początkowe poparcie dla przemian w Polsce i "bolszewizm". Znalazł natomiast oparcie na emigracji w osobie Jerzego Giedroycia i środowisku jego paryskiej "Kultury".
Stosunek władz i środowiska emigracyjnego do Miłosza zaczął się zmieniać po 1980 roku, kiedy poeta otrzymał literacką nagrodę Nobla za całokształt twórczości. Rok później przyjechał do kraju, gdzie jego utwory zostały już oficjalnie wydane (choć część z nich ocenzurowano). Stały się one natchnieniem dla rodzącej się właśnie opozycji politycznej.
Nobel bezwzględnie utorował Miłoszowi drogę do polskiego czytelnika, a światowe uznanie zamknęło usta cenzurze w kraju.
W 1981 Miłosz przybył do Polski, gdzie został przywitany niemal tryumfalnie. Przyjechał do kraju, którego obywatele byli przekonani, że właśnie mają do czynienia z przełomem dziejowym. Zaraz po przybyciu do Polski Miłosz przyjął doktorat KUL-u, lecz szybko powrócił do USA.
W kolejnych latach książki Miłosza wydawane były w wielu językach świata.
"Bez najmniejszego wahania stwierdzam, że Czesław Miłosz jest jednym z największych poetów naszych czasów, jeżeli nie największym. Nawet jeśli ogołocić jego wiersze ze stylistycznego bogactwa jego rodzimej polszczyzny (co nieuchronnie dzieje się w tłumaczeniu) i zredukować do samej treści, wciąż stoimy w obliczu umysłu tak surowego i nieugiętego, umysłu tak żarliwego, że jedyne porównania, które przychodzą do głowy, odnoszą się do postaci biblijnych - najbardziej Hioba" - pisał o Miłoszu Josif Brodski.
"Gdyby nie było w naszym życiu Czesława Miłosza - o ileż to życie byłoby lżejsze! Nie byłoby wtedy jego poezji - i początkujący poeci nie mieliby tak wysoko ustawionej poprzeczki do przeskoczenia, tak wygórowanego standardu doskonałości do osiągnięcia" - wychwalał pod niebiosa Miłosza Stanisław Barańczak.
Po śmierci Miłosza 14 sierpnia 2004 roku inna noblistka Wisława Szymborska napisała w Tygodniku Powszechnym: "Każdy Jego nowy wiersz to było dla nas święto, niespodzianka, podarunek, temat do długich rozmów z przyjaciółmi i zaproszenie do rozmyślania w samotności. Podobnie działo się z Jego książkami. Gdy tylko któraś się ukazywała, odkładaliśmy wszystkie rozpoczęte lektury i jej dawaliśmy w czytaniu pierwszeństwo. Czasami pokazywał nam wiersz czy poemat dopiero co napisany - ciekaw nie tyle pochwał, ile czyjejś nieskrępowanej opinii. Żył wśród nas i myślę, że nas odrobinę lubił, trochę potrzebował, niczego jednak od nas nie żądał, nie wymuszał. Teraz stało się to, co stać się kiedyś musiało. A dla nas skończył się przywilej obcowania z Nim. Święto zgasło."