Na początku tygodnia pracownicy socjalni z Gdańska zaalarmowali mundurowych o namiocie, w którym prawdopodobnie przebywa dziecko. Kiedy policjanci z gdańskiej Zaspy dojechali do leśnego koczowiska, wylegitymowali mężczyznę i dwie kobiety. Jedna z nich to matka dziecka. Z namiotu wydobywał się dym papierosowy, a dziecko było ubrane jedynie w koszulkę z krótkim rękawkiem. Władze Gdańska zaproponowały pomoc 24-latce, a jej córka trafiła do jednego z trójmiejskich szpitali. - Sąd Rodzinny, działając w trybie zabezpieczenia, zdecydował o umieszczeniu dziecka w pieczy zastępczej wskazanej przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Gdańsku. Wszczęte z urzędu zostało też postępowanie o pozbawienie lub ograniczenie władzy rodzicielskiej nad małoletnią - powiedział Tomasz Adamski z Sądu Okręgowego w Gdańsku. Matka dziecka usłyszała w środę zarzuty narażenia córki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Sąd zdecydował o zastosowaniu dozoru policyjnego. Oznacza to, że będzie musiała meldować się na wskazanym komisariacie. Gdzie jest obecnie? - Znajduje się w miejscu, które zostało jej zaproponowane przez miasto Gdańsk, czyli w Ośrodku Interwencji MOPR - powiedział Interii Daniel Stenzel, rzecznik prezydenta Gdańska. - Przyjęła propozycję, spędziła tam pierwszą noc i wciąż tam przebywa - dodaje. Była minister wstrząśnięta Elżbieta Rafalska z PiS, była minister rodziny i "matka" programu 500 plus, nie ukrywa emocji. - To wstrząsające. W swojej długoletniej praktyce osoby zajmującej się polityką społeczną rzadko słyszałam o tak drastycznych przypadkach. Pytanie czy sytuacja była zgłoszona, rozpoznana, czy matka dziecka zwracała się z prośbą o pomoc czy jej nie szukała. Na litość boską, musimy wiedzieć o takich przypadkach, żeby pomóc! - podkreśla. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Gdańsku zaznacza, że udzieli pomocy każdemu, kto tego potrzebuje. - Wszyscy są bezpieczni, zarówno mama, jak i dziecko. Każda osoba, która znajdzie się w takiej trudniej sytuacji, może na nas liczyć - usłyszeliśmy od Sylwii Ressel, rzeczniczki gdańskiego MOPR. Była minister rodziny uważa, że 24-latka powinna wziąć odpowiedzialność za swoje zachowanie i to, w jakich warunkach zostawiła swoją córkę. - W Polsce mamy system wsparcia samotnych i bezdomnych matek, również instytucjonalny: są domy samotnej matki, hostele, ośrodki interwencji kryzysowej. Z pewnością gdyby się zgłosiła, nikt nie kazałby jej mieszkać w namiocie. Nie znam takiego przypadku - powiedziała Interii Rafalska. Rzecznik Praw Dziecka reaguje Jak dowiedziała się Interia, w sprawę 24-latki i jej dwuletniej córki zaangażował się także rzecznik praw dziecka. W rozmowie z nami Mikołaj Nowak podkreśla, że sprawa wymaga "szczegółowego wyjaśnienia". - Przede wszystkim dlaczego przez tyle tygodni w środku dużego miasta nikt nie zareagował na ich koczowisko - usłyszeliśmy. Rzecznik praw dziecka przekazał nam, że wystąpił do gdańskiego sądu rodzinnego i MOPR z wnioskiem o wyjaśnienie, jakiej pomocy udzielano matce dziewczynki i dlaczego nie trafiła wcześniej do miejskiego ośrodka dla samotnych matek. - Zgłaszam też udział do sprawy rodzinnej i monitoruję karną, aby w jak największym stopniu zabezpieczyć dobro tego dziecka - zaznacza Nowak. Z kolei Elżbieta Rafalska apeluje do czytelników Interii o "większą wrażliwość". Zwłaszcza podczas mrozów za oknem. - Jest coraz chłodniej, służby są w gotowości. Zdarza się, że osoby z cukrzycą albo padaczką są czasem traktowane jako ludzie po spożyciu alkoholu. To nie zwalnia nas z wrażliwości. Musimy chronić również tych, którzy nadużywają alkoholu - podkreśla była minister rodziny. Sebastian Przybył, Jakub Szczepański