Brakuje anestezjologów. MZ sięga po lekarzy w trakcie specjalizacji
Szpitale coraz silniej odczuwają braki kadrowe. Za mało jest m.in. anestezjologów. W związku z tym Ministerstwo Zdrowia wprowadziło zmiany. Zgodnie z nowym rozporządzeniem lekarze po czwartym roku specjalizacji i z półrocznym doświadczeniem w pracy z pacjentami w stanie ciężkim będą mogli samodzielnie sprawować opiekę anestezjologiczną nad pacjentami.
Rośnie liczba zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2 w Polsce. W związku z tym Ministerstwo Zdrowia wprowadza szereg zmian - od soboty 10 października w całym kraju - poza strefami czerwonymi - będą obowiązywać restrykcje jak w strefie żółtej, m.in. nakaz zasłaniania ust i nosa także na ulicach.
W piątek rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz poinformował o trzech ważnych rozporządzeniach ministra zdrowia, które zostały opublikowane w Dzienniku Ustaw.
Pierwszy z nich ma być odpowiedzią na problem braku kadry medycznej. - Po konsultacji z krajowym konsultantem ds. anestezjologii prof. Radosławem Owczukiem osoby odbywające specjalizację (w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii - red.), po czwartym roku specjalizacji i co najmniej półrocznym doświadczeniu w pracy z pacjentami w stanie ciężkim będą mogli samodzielnie sprawować opiekę anestezjologiczną nad pacjentami. Mówimy tu o liczbie ok. 500-600 dodatkowych medyków, którzy będą mogli dzięki temu rozporządzeniu być przekierowani do pacjentów w stanie ciężkim - zaznaczył rzecznik resortu zdrowia.
Kolejne dotyczy standardu kierowania na testy na obecność koronawirusa przez lekarzy POZ.
- Nie ma już obowiązku czterech objawów, po których lekarz może skierować na test. Lekarz samodzielnie, na podstawie swojej wiedzy medycznej, ocenia, czy pacjent może być skierowany na test po badaniu fizykalnym, czy od razu po teleporadzie - mówił Andrusiewicz.
Trzecie rozporządzenie dotyczy opieki izolatoryjnej. Tu - jak mówił rzecznik - nastąpiły dwie istotne zmiany: lekarz POZ może kierować pacjenta do izolatorium (do tej pory nie mógł), a w izolatoriach w pokoju może przebywać przynajmniej dwóch pacjentów z COVID-19.
PAP/INTERIA.PL