Kanada: Uderzył go piorun, teraz wygrał na loterii
Okazuje się, że w przypadku Pete'a McCathiego nieprawdopodobne jest... bardzo prawdopodobne. Zwycięzca loterii, w której wygrał milion dolarów, jako 14-latek został ugodzony piorunem - podobnie jak jego córka i ojciec. Jakie jest prawdopodobieństwo, że wszystkie te rzeczy przytrafią się jednemu człowiekowi? 1:26 bilionów.
"Byliśmy na wycieczce nad jeziorem. Pływaliśmy na łódkach. Woda była dość płytka, więc postanowiliśmy zacumować przy brzegu. Było bardzo ciepło, na niebie była jedna jedyna biała chmura. I wtedy uderzył we mnie piorun" - tak McCathie relacjonuje przebieg wydarzeń sprzed lat.
Na tym się jednak nie skończyło. Kilka lat temu córka Pete'a pracowała jako przewodnik w rezerwacie przyrody w Manitoba. Ona także została trafiona piorunem. W podobnych okolicznościach co jej ojciec. "Spłynęli z jeziora, aby schować się przed burzą. Przywiązywała właśnie kajaki, aby nie zostały porwane przez wiatr, gdy nagle uderzył w nią piorun" - opowiada McCathy.Jakie są szanse, aby tyle niezwykłych wydarzeń mogło przydarzyć się jednej osobie? Z tym problemem zmierzyli się matematycy z Uniwersytetu Moncton."Traktujemy każde z tych zdarzeń osobno. Prawdopodobieństwo wygrania loterii mnożymy przez szanse na uderzenie piorunem, w każdą osobę oddzielnie. To daje 1:26 bilionów" - wylicza matematyczka Sophie Leger. McCathie i jego żona Diana Miller kupowali losy od ponad roku. Nigdy nie spodziewali się wygranej."Zupełnie nie. Prędzej spodziewałbym się kolejnego trafienia przez piorun, niż tej wygranej" - śmieje się McCathy.
Diana Miller planuje wydać swoją wygraną na wycieczkę do Cancun. McCathie chce natomiast zabrać swoją żonę w drugą podróż poślubną, po 30 latach małżeństwa. Smaczku dodaje też fakt, że McCathie jest właścicielem sklepu, w którym zakupił swój zwycięski los. Z tego tytułu należy mu się dodatkowo 1 proc. od wygranej. To się nazywa mieć fart.