W pierwszej chwili, kiedy ChatGPT zyskiwał na popularności i pojawiły się podejrzenia, że używany jest przez uczniów, nauczyciele mówili: może się to zdarzać częściej w domu, niż w szkole. Dlatego też starają się zadawać mniej prac domowych. Część już wcześniej rzadko to robiła. Agnieszka Białousz, nauczycielka języka angielskiego, mówi Interii: - Ja rzadko zadaję prace domowe. Wolę tak konstruować zajęcia, żeby uczniowie pracowali na nich intensywnie i pokazali czy opanowali materiał nad którym pracujemy. Lubię prace domowe w formie projektów i prezentacji. One dają uczniom możliwość zaprezentowania nie tylko swoich umiejętności i wiedzy, ale również ich pasji, zainteresowań i kreatywności. Co więcej, taką formę pracy domowej trudno żywcem skopiować z ChatuGPT. Inna anglistka Lidia wskazuje: - Prace domowe jako takie są moim zdaniem potrzebne, ale może niekoniecznie dla ocen? Nauczyciele jak i rodzice muszą przekonać i dopilnować uczniów, że te zadania mają im pomóc wzrastać i warto, żeby pracowali sami, a nie oszukiwali nauczycieli i siebie samych. Pytana, czy rezygnacja z prac domowych na rzecz odpytywania jest rozwiązaniem, odpowiada: - Ilu uczniów możemy odpytać na lekcji? Chcemy, żeby rozwijali się wszyscy, nie możemy pytać całymi godzinami. Nauczyciele są za, ale nie każdy ma czas na zgłębienie tematu Czy w takim razie zamiast zastanawiać się, czy te prace domowe zadawać czy nie, czy zrezygnować z nich na rzecz odpytywania, nie lepiej pomyśleć o tym, by zrobić coś, aby kreatywnie ChatGPT w szkołach wykorzystać? - Jak najbardziej powinniśmy nauczyć się AI wykorzystywać. To narzędzie będzie nam towarzyszyć i nie ma co się przed nim bronić i zakazywać uczniom używania go - ocenia Agnieszka Białousz. - Można ją wykorzystać do tworzenia materiałów na zajęcia, ćwiczyć z uczniami pisanie, zadawanie pytań. Ona podpowiada tematy do dyskusji, podaje definicje słów, tworzy zadania z lukami - wymienia. Pytana, czy już o tym z uczniami rozmawiała i czy robi to w praktyce odpowiada: - O mądrym korzystaniu rozmawiałam z niektórymi, ale zajęć jeszcze nie przeprowadzałam na sztucznej inteligencji. Przyznaje, że nie ma obecnie na to czasu. Lidia komentuje: - Pewnie, że można kreatywnie wykorzystać te narzędzia w nauczaniu, są już przecież szkolenia, które pokazują, jak. Jednak nauczycielka nie zdecydowała się takiego szkolenia kupić. - Jeśli miałabym inwestować w kurs związany z AI, to już prędzej zrobiłabym coś, co mi się zwróci: tester oprogramowania czy bazy danych. Hobbystycznie zajrzę i pokombinuję, ale poświęciłam mnóstwo czasu i pieniędzy, żeby przygotować się do prowadzenia jak najlepszych lekcji w lockdownie - jakoś nikt tego nie docenił. Bieżące podwyżki nie zmotywowały mnie do pracy ponad miarę - komentuje. Aleksandra, nauczycielka języka niemieckiego, wskazuje: - Oczywiście zachęcać do mądrego i właściwego korzystania z AI można, pytanie, czy taki komunikat dotrze do przeciążonych treściami i szukających najprostszych rozwiązań uczniów? Na pytanie, czy o ChacieGPT rozmawiała z uczniami, nauczycielka odpowiedziała: Nie. - Nie ma na to czasu - trzeba realizować podstawę programową i oceniać efekty. Może porozmawiam z moją klasą na lekcji wychowawczej. Do tej pory rozmawialiśmy na inne tematy - mówi Interii. Przetestowała ChatGPT i pokazała uczniom na lekcji Inaczej do ChatuGPT podeszła Barbara Halska, Nauczycielka Roku 2014. Jak tylko pojawiła się informacja, że narzędzie można testować, zalogowała się i zadała sztucznej inteligencji kilka pytań. - Zaskoczyło mnie to, jak dobrze sobie radzi z językiem polskim. Następnego dnia na każdej lekcji pokazywałam uczniom to narzędzie - opowiada. Czasem robiła to przewrotnie. - Na przykład na techniku programiście prosiłam, żeby wygenerował mi konkretny kod do strony. Chciałam pokazać w ten sposób uczniom, że muszą być kreatywni, bo zwykli klepacze kodu zostaną zastąpieni takimi rozwiązaniami. Z drugiej strony, to narzędzie może zoptymalizować ich kod czy naprawić błąd, czego niestety nie wychwyci żaden kompilator - wskazuje nauczycielka. W jej ocenie ChatGPT powinien być traktowany jak asystent nauczyciela i ucznia. - Trzeba nauczycieli i uczniów nauczyć, jakie mogą być korzyści. Zyskamy pomocnika, który nam podpowie jak czegoś zapomnimy, poda nam definicję czy gotowy skrypt strony internetowej - dodaje. - Od zawsze mamy problem z tym, że lepiej oszukać niż napisać coś samemu. Młodzi ludzie nie mają tej świadomości, że jak ściągają, to ta wiedza nie zostanie w ich głowach, a życie kiedyś ich zmusi do tego, że będą musieli to nadrobić. Jeżeli ChatGPT spowoduje, że znikną zadania domowe i uczniowie ten czas poświęcą na rozwijanie swojej pasji, to ja jestem całym sercem za wdrożeniem go do procesu edukacji - dodaje Barbara Halska. Zauważa, że na pewno pojawią się przeciwnicy wprowadzenia tej technologii do szkół. - Podniosą głosy, że uczniowie przestaną się uczyć, z czym się nie zgadzam. Należy zmienić nasze podejście do nauki. Powinno być bardziej praktyczne, a nie teoretyczne, bo teorię poda nam ChatGPT - wskazuje. Przemysław Czarnek: Sztuczna inteligencja to szansa - Sztuczna inteligencja to szansa. Nowoczesność jest po to, żeby ją wykorzystywać. Potrzebny jest jednak większy nadzór w szkołach - powiedział w styczniu na antenie Polsat News minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Jego zdaniem, to co musi na pewno nastąpić, to ograniczenie swobodnego korzystania ze swoich prywatnych sprzętów elektronicznych podczas lekcji i w dużej mierze podczas przerw. - Chodzi o to, żeby nauka trwała i nie była narażona na oszustwa. Dzisiaj takie przepisy są regulowane statutami poszczególnych szkół. Ja się zawsze z tego cieszę - mówił. - Siłą rzeczy jedynym rozwiązaniem jest więcej pracy w szkole niż poza nią - dodał. W marcu w Ministerstwie Edukacji i Nauki odbyły się rozmowy na temat przygotowania nauczycieli do korzystania z ChatuGPT. Więcej o tym piszemy tutaj. Czytaj też: Polak stworzył nową wersję ChataGPT. Jest 570 razy silniejsza od poprzedniej