Zjadł chipsy, które zgubił złodziej. Nie uniknie kary

Oprac.: Paweł Basiak
Powiedzenie "znalezione, nie kradzione" nie ma zastosowania w amerykańskim prawie. Przekonał się o tym klient sklepu spożywczego w Memphis, który zabrał ze sobą opakowania chipsów leżące na ulicy. Problem polegał na tym, że zaledwie kilka minut wcześniej przekąski były przedmiotem kradzieży, a mężczyzna skorzystał z okazji. Został złapany przez policję na gorącym uczynku.

Z relacji lokalnych mediów wynika, że mężczyzna był świadkiem kłótni między kasjerką sklepu Circle K, a innym klientem. Gdy kobieta odmówiła sprzedaży alkoholu, klient złapał stojak z chipsami, po czym wyszedł z nim na parking. Następnie wrzucił "łup" na tył swojego auta i odjechał z miejsca zdarzenia. Po drodze zgubił jednak parę paczek przysmaków.
Dziennik "Lexington Herald-Leader" informuje, że z okazji skorzystał klient obserwujący zdarzenie. Po wyjściu ze sklepu podniósł i zabrał ze sobą dwa opakowania chipsów leżących na ulicy. Przygarnięty łup wyceniono na 4,98 dolara (ok. 22 złote).
Złapano go "z okruszkami na twarzy"
Wezwana na miejsce policja w pierwszej kolejności zatrzymała klienta, który wziął chipsy z parkingu - funkcjonariusze przekazali, że miał on "okruszki chipsów na twarzy". Od odpowiedzialności nie było więc żadnej ucieczki.
Mężczyzna usłyszał zarzut kradzieży własności o wartości poniżej tysiąca dolarów. Jeszcze tego samego dnia pozwolono mu na opuszczenie aresztu z uwagi na znikomą szkodliwość czynu.
Nie wiadomo, czy policjantom udało się zatrzymać osobę, która ukradła stojak z chipsami. Circle K nie udzieliło komentarza w sprawie.