Policja z Sosnowca opisała zdarzenie z czwartku - 33-letni mężczyzna pojawił się wówczas na komisariacie, próbując "zasięgnąć informacji" o zasadach odpowiedzialności karnej za kradzieże. "Interesowała go kwestia, od jakiej wartości zrabowanej rzeczy kradzież przestaje być wykroczeniem, a staje się przestępstwem. Później zaczął pytać o wysokość mandatów przewidzianych za drobne kradzieże. Bogatszy o zdobyte informacje, podziękował i opuścił komisariat" - relacjonowali funkcjonariusze. Myślał, że to wykroczenie. Odpowie za zuchwałą kradzież Prosto z komisariatu mężczyzna ruszył do osiedlowego sklepu w dzielnicy Juliusz. Poprosił ekspedientkę o dwa wina i batonik, a następnie... skonsumował je na jej oczach. Gdy sprzedawczyni zadzwoniła na policję, 33-latek stwierdził, że poczeka na funkcjonariuszy, bo popełnił "tylko wykroczenie". W rozmowie z wezwanymi na miejsce policjantami mężczyzna zachowywał się arogancko, mówił, że kradzieży dokonał "specjalnie" bo chciał "zobaczyć ich reakcję". "Był przekonany, że w najgorszym wypadku zostanie ukarany zaledwie mandatem. Kiedy usłyszał od policjantów, że jego wiedza w tym przedmiocie jest niepełna, gdyż w tym przypadku odpowie za tzw. kradzież zuchwałą, bardzo się zdenerwował" - tłumaczyli funkcjonariusze. Za popełnione przestępstwo nie grozi mandat a kara więzienia do 8 lat. Mężczyźnie puściły nerwy, podczas zatrzymania był agresywny. Ostatecznie trafił do aresztu i usłyszał prokuratorskie zarzuty. Złodziej, który chciał oszukać system jest objęty policyjnym dozorem.