Zawieszony prezydent zabarykadował się w rezydencji. Chaos w Korei Południowej
Południowokoreańskie służby próbują aresztować zawieszonego w obowiązkach prezydenta, choć nie jest to proste - specjalna jednostka odpowiadająca za ochronę Jun Suk Jeola uniemożliwia jego zatrzymanie, a wokół prezydenckiej rezydencji wyrosły umocnienia i barykady. Sytuacja pozostaje napięta, a władze zastanawiają się, jak sforsować obwarowania, nie doprowadzając do eskalacji. Wszystko to pokłosie wprowadzenia kilkugodzinnego stanu wojennego.
Przypomnijmy, nakaz aresztowania zawieszonego w obowiązkach prezydenta Korei Południowej Jun Suk Jeola to pokłosie wprowadzonego przez niego stanu wojennego z 3 grudnia 2024 roku. Ten trwał zaledwie kilka godzin. Polityk ostatecznie cofnął się - zabrakło mu poparcia społecznego czy wystarczająco wysokich notowań w armii.
Jak w środę donosi agencja Reutera, ponownie podjęto starania mające na celu zatrzymanie Jeola. Stało się to z inicjatywy jednego z czołowych śledczych, który obiecał zrobić wszystko, by przełamać impas.
Korea Południowa. Próbują aresztować prezydenta. Ten zabarykadowany w rezydencji
Do pierwszej próby aresztowania doszło 3 stycznia. Agencja Yonhap informowała wtedy, że działania śledczych powstrzymywała jednostka wojskowa odpowiadająca za ochronę Jeola.
W sprawie ponownej próby aresztowania apelował pełniący obowiązki głowy państwa Choi Sang Mok, który prosił służby, by "zapobiec jakimkolwiek fizycznym zamieszkom" i zadbać o bezpieczeństwo obywateli, którzy gromadzą się przed budynkami.
Nie próżnują także służby ochrony zawieszonego przywódcy, które wokół budynków w ekskluzywnej dzielnicy, zwanej koreańskim Beverly Hills, stawiają umocnienia - wykorzystują drut kolczasty czy "budują" wokół barykady z autobusów, by zablokować dostęp do kompleksu.
Decyzję sądu o aresztowaniu prezydenta komentował jeden z jego prawników Jun Kab Keun. Stwierdził on, że polityk nie mógł zaakceptować nakazu, bo został wydany przez niewłaściwy organ, a zespół śledczy nie posiada odpowiednich uprawnień.
Chaos w Korei Południowej. Dostaną się do Jun Suk Jeola?
Prawnik zaprzeczył też doniesieniom, jakoby Jeol uciekł ze swojej rezydencji. Jak wskazał, widział się z nim we wtorek. Podkreślił też, że plotki takie są rozsiewane, by "zniesławić prezydenta".
Reuters, powołując się na lokalne media, opisuje, jak służby chcą dostać się do prezydenta. W grę wchodzić ma mobilizacja specjalnych jednostek i wykorzystanie ciężkiego sprzętu, by sforsować zabezpieczenia, a następnie rozprawić się z chroniącymi prezydenta służbami. Przewidywania zakładają, że operacja taka może potrwać nawet kilka dni.
Jeden z profesorów Uniwersytetu Konkuk, Lee Yung Hyeock, podkreślał, że priorytetem jest bezpieczeństwo, dlatego należy zrobić wszystko, by nie dopuścić do eskalacji, np. strzelaniny. Zaznaczył też, siła to tylko jedna z opcji. Sugerował, że warto podjąć także próbę przekonania członków służby ochraniającej Jeola, ostrzegając ich przed grożącymi konsekwencjami, nawet karnymi.
Źródła: Reuters, Interia
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!