Przebywający w Iraku brytyjski premier Gordon Brown powiedział wcześniej w Bagdadzie, że oczekuje, iż przekazanie irackim siłom bezpieczeństwa odpowiedzialności za południową prowincję Basra nastąpi w ciągu "dwóch najbliższych miesięcy". Wyraził też nadzieję na zredukowanie liczby stacjonujących tam żołnierzy o 1 tys. do 4,5 tys. Według Waszyngtonu, zapowiedź wycofania wojsk jest całkowicie zgodna z wcześniejszymi planami Londynu i potwierdza postępy poczynione przez Irakijczyków. - Irackie siły bezpieczeństwa współpracowały z Brytyjczykami w Basrze, by dojść do punktu, w którym Irakijczycy mogliby stwierdzić, że są w stanie przejąć odpowiedzialność - poinformowała rzeczniczka Białego Domu Dana Perino. Dodała, że deklaracja premiera Browna nie zaskoczyła prezydenta George'a W. Busha, który jest ze wszystkim "na bieżąco". Podczas swojej pierwszej wizyty w Iraku na stanowisku premiera Brown powiedział dziennikarzom, że brytyjscy żołnierze powinni "wrócić do domu na święta Bożego Narodzenia". Sprecyzował, że decyzje o dalszej redukcji brytyjskich wojsk zostaną podjęte w przyszłym roku. Dodał, że w ciągu dwóch miesięcy nastąpi przekazanie władzom irackim pełnej odpowiedzialności za bezpieczeństwo w Basrze. Potwierdził to po spotkaniu z Brownem premier Iraku Nuri al- Maliki. Na początku września W. Brytania mająca w prowincji Basra kontyngent liczący 5,5 tys. żołnierzy wycofała 550 wojskowych stacjonujących w centrum miasta Basra, w dawnym pałacu Saddama Husajna. Oddziały te przeniosły się do bazy położonej na obrzeżach miasta, niedaleko miejscowego lotniska. Irakijczykom przekazano kontrolę nad dawnym pałacem Saddama, ale Brytyjczycy nadal są odpowiedzialni za bezpieczeństwo w Basrze.