Wszystko zależy od USA
To, czy Korea Północna przeprowadzi kolejną próbę jądrową zależy od stanowiska USA - oświadczył cytowany przez agencję Kyodo przewodniczący prezydium północnokoreańskiego Najwyższego Zgromadzenia Ludowego (parlamentu) Kim Jong Nam.
Ten de facto drugi po Kim Dzong Ilu człowiek w państwie podkreślił, że Phenian powróci do rokowań sześciostronnych dotyczących północnokoreańskiego programu atomowego, tylko gdy USA zniosą sankcje finansowe wymierzone w Koreę Płn.
- Jeśli Stany Zjednoczone nadal będą przyjmować wrogą postawę i w rozmaity sposób na nas naciskać, nie będziemy mieli innego wyboru, niż podjąć fizyczne kroki, by to rozwiązać - powiedział Kim.
Szef parlamentu z lekceważeniem odniósł się do rozważanych przez Radę Bezpieczeństwa ONZ nowych sankcji wobec Korei Płn. - Nawet jeśli represje gospodarcze w najbliższym czasie się zwiększą, nasza gospodarka osiągnęła trend rosnący - zaznaczył przewodniczący Kim. - Nie możemy (jednak) uczestniczyć w rokowaniach sześciostronnych w czasie, gdy są na nas nakładane różne sankcje, w tym sankcje finansowe.
Korea Północna zagroziła dziś "kontrposunięciami", jeśli USA będą w dalszym ciągu wywierać naciski na Phenian w sprawie jego programu atomowego. "Jeśli USA będą w dalszym ciągu nas prześladować i wywierać presję, uznamy to za deklarację wojny i podejmiemy serię kontrposunięć" - głosi komunikat wydany przez północnokoreańskie MSZ, nie precyzując o jakie działania chodzi.
"Zostaliśmy zmuszeni do udowodnienia, że mamy broń jądrową, aby uprzedzić rosnące zagrożenie wojną ze strony USA i chronić naszą suwerenność" - czytamy w komunikacie, będącym pierwszą oficjalną reakcją władz Korei Płn. po przeprowadzeniu przez ten kraj w poniedziałek próby jądrowej.
Północnokoreańskie władze podkreśliły jednocześnie w komunikacie, że są w dalszym ciągu zainteresowane w denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego na drodze dialogu i negocjacji.
W poniedziałek oficjalna północnokoreańska agencja prasowa KCNA poinformowała o "pomyślnym" przeprowadzeniu przez Koreę Płn. podziemnej próby nuklearnej.
INTERIA.PL/PAP