Znajdujące się na farmie mleczarskiego giganta zwierzęta były wychudzone, brudne, kulawe i ledwo się poruszały - wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez fundację Viva! Mleko od rannych krów miało trafiać potem m.in. do Costa Coffee i British Airways. "Jesteśmy przerażeni tym, co tam znaleźliśmy - ale to, co się tutaj dzieje, dzieje się każdego dnia na tysiącach farm w całej Wielkiej Brytanii. Znaleźliśmy krowy, które były wychudzone, kulawe i miały trudności z chodzeniem, inne były trzymane, uderzane i popychane, a inne były wyraźnie ranne lub zakute w kajdany" - czytamy na stronie organizacji. Bydło trzymane w fatalnych warunkach. Ujawniono nagranie Na ujawnionym nagraniu widać, jak zwierzęta były brutalnie traktowane, wymierzono im ciosy w wymiona i głowy. Aktywiści odkryli też niehumanitarne praktyki, których się dopuszczano na terenie farmy. Martwe cielęta zostały sfotografowane w plastikowych pojemnikach, a jedną z postrzelonych w głowę krów pozostawiano na zewnątrz "z możliwością rozprzestrzeniania się choroby". Film został nagrany z ukrycia na farmie mlecznej w brytyjskim hrabstwie Kent. Gospodarstwo to zaopatruje Freshways, jednego z największych niezależnych dostawców nabiału na Wyspach - informuje independent.co.uk. Oprócz sieci kawiarni Costa Coffe jego klientami są także sklepy ogólnospożywcze Londis i Budgens. Nieprawidłowości sygnalizowano już wcześniej Już wcześniej w firmie Freshways dochodziło do nieprawidłowości, które wzburzyły opinię publiczną w Wielkiej Brytanii. Na hurtownię wylała się fala krytyki po tym, jak w lutym pracownicy walijskiej farmy pobili krowy łopatami, co pokazano na materiale filmowym przedstawionym w programie BBC Panorama. Po emisji nagrania firma zawiesiła umowę z gospodarstwem. Aktywiści podjęli działania po otrzymaniu informacji o przemocy i zaniedbaniach na farmie od wiarygodnego informatora. Na terenie zakładu wykonano szereg ujęć, dokumentujących fatalne warunki. Niektóre osobniki miały owrzodzone wymiona, nie miały siły wstać. Jedna z krów "doznała pęknięcia sutka, powodującego ogromny ból i niepokój". Na farmie obserwowano też krowy zakute w "kajdany". Przedstawiciele organizacji charytatywnej są zdania, że w ten sposób właściciele bydła mogli "leczyć" u krów kulawiznę, co może z kolei sugerować, że ten sposób był wykorzystywany zamiast leczenia weterynaryjnego, a urazy u hodowanych tam zwierząt występowały nagminnie. Prawnicy fundacji Viva! w liście skierowanym do szefów standardów handlowych, do których dotarł brytyjski portal, zarzucają osobom odpowiedzialnym za warunki na liczącej ponad pół tysiąca krów farmie pozostawienie podłogi obory nasiąkniętej odchodami i moczem oraz kanałów z gnojowicą. Ich zdaniem przepisy dotyczące dobrostanu zwierząt zostały też naruszone poprzez brak regularnego dojenia bydła, doprowadzając do bolesnego przepełniania wymion. Założycielka i dyrektorka organizacji Viva! w rozmowie z "The Independent" zwróciła uwagę na odizolowane w metalowych kojcach kilkugodzinne cielęta, które desperacko próbowały ssać jej palce i wzywały matkę. "Szczególnie wstrząsające było dla mnie obserwowanie, jak kulawa krowa, która miała trudności z chodzeniem, była bita i kopana, kiedy wyraźnie potrzebowała specjalistycznej pomocy medycznej. Ten rodzaj traktowania jest nieodłączną częścią hodowli przemysłowej" - powiedziała Juliet Gellatley portalowi. Ranne krowy u mleczarskiego giganta. Kawiarnia się tłumaczy Rzecznik prasowy brytyjskiego Costa Coffee przekazał dziennikarzom oświadczenie: "Dobrostan zwierząt jest dla nas i naszych konsumentów kluczowym priorytetem i współpracujemy tylko z dostawcami, którzy podzielają nasze zaangażowanie w stosowanie najlepszych praktyk w zakresie zarządzania bytem zwierząt". Zapewnił, że gdy tylko korporacja dowiedziała się o nagraniu, przeprowadzono dochodzenie z dostawcą. "Po niezależnym audycie otrzymaliśmy zapewnienie, że gospodarstwo wykazało zgodność ze standardami Red Tractor (program certyfikacji produktów z gospodarstw rolnych - red.) i ma długoterminową historię zgodności" - stwierdził.