Wyciek nastąpił po awarii w niedzielę, kiedy to zawaliła się ściana oczyszczalni ścieków w Lipawie. - Nie wiemy, kiedy uda nam się naprawić zepsute zbiorniki oczyszczalni, dlatego radzę wszystkim mieszkańcom Lipawy, aby wylewali mniej wody do toalety, ponieważ teraz wszystkie ścieki są odprowadzane do morza - powiedział burmistrz miasta Gunars Ansins, którego cytuje publiczna telewizja LTV 1. Łotewska inspekcja sanitarna nakazała zamknięcie wszystkich plaż od granicy z Litwą na południu, do miasta Pavilosta, które znajduje się 40 kilometrów na północ od Lipawy. Zakazano też kąpieli w Morzu Bałtyckim. "Nie ma zagrożenia dla zdrowia ludzi. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby jak najszybciej zatrzymać zrzut zanieczyszczeń do Bałtyku" - przekazano w oświadczeniu na stronie internetowej miasta Lipawy. Trwa walka z czasem. Do Bałtyku trafia 400 ton ścieków na godzinę Lokalne władze zapewniają, że jakość wody jest stale monitorowana. Natomiast Państwowa Służba Ochrony Środowiska zdecydowała o wszczęciu dochodzenia w sprawie wycieku. Wskazała też, że do Bałtyku co godzinę trafia 400 ton odpadów. Dyrektor generalny przedsiębiorstwa użyteczności publicznej, które zarządza oczyszczalnią w Lipawie, powiedział dziennikarzom jaki jest plan na rozwiązanie problemu. - System gospodarki odpadami jest w stanie pomieścić 21 tysięcy metrów sześciennych odpadów płynnych, ale ta pojemność wystarczy tylko na dwa dni, dlatego budujemy tymczasową rurę, aby ominąć zawaloną część oczyszczalni - powiedział Andis Dejus, cytowany przez agencję AFP. Przekazał też, że budynek, w którym zawalił się ściana, jest stosunkowo nowy. Został zbudowany w 2009 roku. Tymczasem geolog Baiba Grinberga napisała w mediach społecznościowych, że oczyszczalnię ścieków zbudowano na niestabilnym gruncie, co ujawniły badania geotechniczne już 20 lat temu. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!