Oznacza to, że ponad połowa spośród około 130 mln Amerykanów, którzy oddali głos we wtorkowych wyborach, oglądała następnie trzygodzinny wieczór wyborczy w którejś spośród 14 sieci telewizyjnych. Wydarzenie to śledzono tym samym w 44 proc. amerykańskich gospodarstw domowych. Dla porównania, finał walki o prezydenturę między George'm W. Bushem a Johnem Kerry'm w listopadzie 2004 r. obejrzało 59,1 mln widzów. W 2000 r., gdy o fotel prezydenta walczyli Bush oraz Al Gore, przed telewizorami zasiadło 61,5 mln widzów. Zainteresowanie amerykańskich telewidzów wieczorem wyborczym było tylko nieznacznie wyższe, niż październikową debatą kandydatów na wiceprezydenta USA Sary Palin oraz Joe Bidena. Ich starcie przyciągnęło przed telewizory 69,9 mln widzów. Natomiast debaty Obamy i McCaina cieszyły się zmienną oglądalnością. Pierwszą z nich obejrzało zaledwie 52,4 mln, drugą 63,2 mln, zaś trzecią 56,5 mln widzów.