Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Wciąż gorąco w Budapeszcie

Na ulicach Budapesztu w nocy było już spokojniej, choć pod gmachem parlamentu nadal protestowało kilkuset przeciwników premiera Ferenca Gyurcsana.

/AFP

Koło godziny 2.00, wśród patriotycznych pieśni i okrzyków, manifestanci wzywali szefa węgierskiego rządu do dymisji.

Wzdłuż ulicy, przy której mieści się zaatakowana przed dwoma dniami przez demonstrantów siedziba węgierskiej telewizji państwowej, służby bezpieczeństwa porozmieszczały barierki, odcinając w ten sposób dojście do przecznic. Oddziały policyjnych sił prewencyjnych stały tam w pełnej gotowości, panował jednak spokój. Gdzieniegdzie tylko zauważało się ślady po zamieszkach z poprzednich dwóch nocy. Odgrodzone było też wejście do parlamentu.

Okolicę co chwilę patrolowały radiowozy. Od czasu do czasu nocną ciszę przerywały dźwięki wyjących syren policyjnych.

Na samym placu Lajosa Kossutha, pod budynkiem Zgromadzenia Narodowego, protestujący powiewali trójkolorowymi flagami Republiki Węgierskiej i flagami w biało-czerwone pasy, przedstawiającymi fragment godła państwowego. Pod znajdującym się tam pomnikiem Ferenca Rakoczego znalazła się trumna - jak tłumaczyli zgromadzeni - dla obecnego rządu. Pod trumną złożono m.in. portret premiera Gyurcsana.

Wśród uczestników mityngu przeważały opinie, że jeśli obecny rząd nie ustąpi, sytuacja na Węgrzech pogorszy się i nikt nie będzie w stanie jej zmienić. - Ludzie są zawiedzeni, szczególnie młodzi, dlatego tu przyszli. Nie chcą już więcej kłamstw i nierzeczywistych obietnic. Premier powinien ustąpić. Ten rząd teraz tylko psuje wizerunek kraju - tłumaczyła obecna na manifestacji wyglądająca na około 30 lat prawniczka Timeo.

Inni, mówiąc o zajściach z minionych nocy, oskarżali władze o prowokację. - Wystarczy spojrzeć na tych ludzi i widać od razu, że nie ma wśród nich żadnych chuliganów zdolnych do bójki i palenia samochodów. Niewykluczone, że tacy zostali tu przyprowadzeni - powiedziała uczestnicząca w proteście Krisztina.

Antyrządowe protesty wybuchły w Budapeszcie po ujawnieniu nagrania z maja, w którym premier Węgier Ferenc Gyrcsany na zamkniętym posiedzeniu partyjnym mówił, że aby wygrać kwietniowe wybory i utrzymać się przy władzy, jego socjalistyczny rząd kłamał na temat stanu gospodarki i państwa. We wtorek w nocnych starciach z policją na ulicach miasta zostało rannych około 150 osób. Demonstranci spalili wiele samochodów, zaatakowali też budynek telewizji państwowej.

Lider prawicowej opozycji Viktor Orban wezwał szefa rządu do ustąpienia ze stanowiska, Ten jednak odmówił i zapowiedział kontynuację reform.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także