Waszyngton oskarża Iran o przerzut broni do Iraku
Dowództwo amerykańskiej armii w Iraku ponownie oskarżyło w niedzielę Iran o zaopatrywanie irackich rebeliantów w pociski ziemia-powietrze oraz inne rodzaje broni wykorzystywanej do ataków na amerykańskich żołnierzy.
Jak twierdzi rzecznik armii USA kontradmirał Mark Fox, żołnierze międzynarodowej koalicji wciąż natykają się w Iraku na pochodzące z Iranu rakiety ziemia-powietrze typu Misagh-1, ręczne granatniki przeciwpancerne RPG-29, oraz bomby kasetowe.
Bezpośrednią przyczyną nowej fali oskarżeń jest krytyczna reakcja irackich przywódców na zatrzymanie w czwartek przez amerykańskich żołnierzy Irańczyka w Sulejmanii w irackim Kurdystanie.
Z komunikatu dowództwa armii USA w Iraku wynika, że mężczyzna jest podejrzewany o udział w przerzucie do Iraku broni i materiałów wybuchowych używanych przez szyickich rebeliantów w zamachach na pojazdy opancerzone i jest w tej sprawie przesłuchiwany.
Premier Iraku Nuri al-Maliki potępił czwartkowe aresztowanie twierdząc, że mężczyzna przebywał w kraju na oficjalne zaproszenie. "Rząd iracki pochodzi z wyborów i jest suwerenny. Jeśli przyznaje komuś wizę, jest za nią odpowiedzialny" - oznajmił. Zatrzymanie osoby posiadającej wizę i paszport jest zdaniem szefa rządu niedopuszczalne.
Rzecznik irańskiego MSZ Mohammad Ali Hosseini potwierdził, że zatrzymany mężczyzna przebywał w Iraku na oficjalne zaproszenie. Jednocześnie zagroził, że jeśli władze irackie nie zapewnią bezpieczeństwa przebywającym na ich terytorium Irańczykom, stosunki Teheranu z Bagdadem mogą ulec pogorszeniu.
INTERIA.PL/PAP