"Washington Post": Polska stworzyła Izrael
Komentując sprawę Helen Thomas, dziennikarki, która powiedziała, że "Żydzi powinni wyjechać z Palestyny i wrócić do Polski", "Washington Post" przypomniał, że niektórzy ocaleni z holokaustu wrócili tam po wojnie, ale spotkali się z antysemityzmem i pogromami.
"Po wojnie wielu Żydów próbowało powrócić do Polski. Wynikiem było morderstwo około 1500 spośród nich, zabitych nie przez nazistów, tylko Polaków, albo z czystej etnicznej nienawiści, albo z lęku sprawców, że stracą swoje - skradzione - domy. Miniholokaust, który nastąpił po samym holokauście, odegrał wielką rolę w ustanowieniu państwa Izrael" - pisze wydaniu dziennika jego stały felietonista Roger Cohen.
Autor przypomina pogrom kielecki z 4 lipca 1946 roku, który - jak pisze - "nie był bynajmniej jedynym przykładem, dlaczego Żydzi nie mogli wrócić do domu".
Wspomina tu, że kiedy odwiedził Ostrołękę - miasto, gdzie urodziła się jego matka - usłyszał historię o Żydzie, który "przetrwał Auschwitz, by zostać zamordowanym, kiedy próbował odzyskać swój biznes".
"W większości Europy Wschodniej Żydzi obawiali się o swoje życie" - podkreśla Cohen.
Zaznacza jednak, że antysemityzm nie ograniczał się wtedy wcale do tego regionu. Spotykali się z nim także Żydzi zamknięci po wojnie w obozach dla wysiedleńców (dipisów) w Niemczech. Niektóre z tych obozów - przypomina - znajdowały się pod dowództwem słynnego amerykańskiego generała George'a Pattona. Jak wynika z jego dzienników, był on zaciekłym antysemitą. Opisywał tam zamkniętych w obozach Żydów jako "niższych od zwierząt" i "szarańczę", którą trzeba trzymać pod kluczem, gdyż inaczej będzie "mordować i grabić" Niemców. W obozach dla dipisów przetrzymywano m.in. Żydów, którzy usiłowali się dostać do Palestyny na statku "Exodus", ale zostali stamtąd zawróceni przez Brytyjczyków.
"Dla ocalonych Żydów z Europy Wschodniej nie było powrotu do domu; nie mogli też tam pozostać. Europa była wrogo do nich nastawiona i w najmniejszym stopniu nie czuła się oburzona ani winna, temu, co się stało" - pisze autor.
INTERIA.PL/PAP